- Wróciłam!
Pracownia była wypełniona
słońcem, wiedziałam zatem od razu, że Viego po prostu tutaj nie ma. Warsztaty
również były puste, zrujnowany król zabrał też swoje Zrujnowane Ostrze. Mógł
wrócić na chwilę na Wyspy, mógł szukać też szczęścia gdziekolwiek indziej na
świecie - dla niego podróżowanie we Mgle trwało zaledwie krótką chwilę, mógł
zatem szybko znaleźć się na drugim końcu świata. Wiele razy zazdrościłam mu tej
wolności i swobody.
Odłożyłam na jeden z warsztatów
torbę wypełnioną księgami i mapami. Miałam nadzieję, że pozycje spodobają się
Viego, że znajdzie w nich dokładnie to, czego szuka w swoim udręczonym, martwym
życiu. Drugi kosz wypełniony był zakupami, zabrałam go do kuchni.
Na targu i w bibliotece moje
myśli wciąż były zagmatwane i ciężkie. Zgodziłam się, tak szybko, płocho i
głupio zgodziłam się podjąć to wyzwanie i konkurować z noxiańską modą. Nie
wiedziałam, jakie suknie przypłyną z kontynentu, a z uwagi na to, jak bardzo
zróżnicowana była noxiańska moda, ciężko było przewidywać takie rzeczy.
Zdecydowanie walczyłam zatem z nieznanym i nawet nie wiedziałam, od czego
zacząć taką walkę.
Aria nie była chętna do
współpracy, zakładałam, że dzisiejsze spotkanie będzie też jedynym, jakie
przyszło mi przeżyć z Casteel w sprawie sukni. To rodziło kolejne trudności -
nawet jeśli byłam w stanie w czasie tego krótkiego spotkania zdjąć miarę z niej
kilkoma spojrzeniami, to kompletnie nie znałam gustów kobiety. Tym ciężej
będzie zatem stworzyć coś, co spodoba się jej na tyle, by zrezygnowała z
modnych, noxiańskich sukni.
Westchnęłam i opadłam na krzesło
w kuchni. Głupia, głupia, głupia szwaczka! Jak w ogóle mogłaś myśleć, że ci się
uda zaimponować królowi, szyjąc suknię dla jego przyszłej żony? Oszalałaś do
cna, Marie.
Nagle przypomniał mi się Viego,
jego czuły, martwy uśmiech i nieżywe, twarde, pełne wyższości spojrzenie. Nie,
Marie. Dasz radę. Viego powiedział, że dasz radę. Zatem dasz sobie z tym radę.
Wypakowałam zakupy i z kubkiem
mocnej herbaty wróciłam do pracowni. Zalana słońcem wydawała mi się ciepła, ale
też niewyobrażalnie pusta. Odetchnęłam, odstawiłam kubek na jeden z warsztatów
i zabrałam się za szkicowanie.
Nie było łatwo wymyślić coś
nowego, zaskakującego, co miałoby konkurować z nieznanym. W krótkim czasie
warsztat pokrył się szkicami, ale nic nie podobało się na tyle, żeby zacząć
nawet myśleć o realizacji.
- Brak inspiracji?
Odwróciłam się natychmiast.
Viego. Nawet nie usłyszałam, kiedy i jak wrócił. Zrujnowany król podszedł do
stołu i wziął do ręki kilka kartek. W czasie, gdy przeglądał projekty, Mgła
wypłynęła mocniej z jego serca i otoczyła mnie, czule przyciskając się do mnie.
Uśmiechnęłam się, czując to przyjemne zimno i słysząc ten potępieńczy szept. To
przekleństwo było mi tak miłe, tak bardzo, bardzo miłe.
Nadal nie wiedziałam, czym
właściwie jest Mgła. Wypływała z przebitego serca zrujnowanego króla, ale nie
była tylko prostym przekleństwem z Wysp Cienia. Mgła była związana bardzo mocno
z Viego, a jednocześnie stanowiła odrębny, myślący element. Czasami myślałam,
że skoro wypływa z jego serca, jest dokładnie tym, co znajdować się tam powinno
— miłością, radością, ale też i złością oraz gniewem. Była jednak zbyt
nachalna, zbyt bezpośrednia, nie miała żadnych zahamowań. Nie mogła zatem być
tak oczywistą częścią zrujnowanego króla, prawda?
- Są piękne — zauważył Viego.
- Są niewystarczające —
odpowiedziałam nieco zrezygnowana. - Mam konkurować z noxiańską modą. Mają
najpiękniejsze i najbardziej fantazyjne stroje na całym świecie. Nawet nie
wiem, przeciw czemu mam się mierzyć.
Viego uśmiechnął się tylko i
odłożył szkice na bok.
- Noxus wydawał się bardzo
surowym krajem — zauważył.
- Jest — potwierdziłam. - Jest
też krajem zdobywców. To, co zdobywają, zagarniają dla siebie. Łącznie z
kulturą. Nie wiem, co przywiozą ze sobą tym razem. To może być coś z pustyni, z
głębi Ionii, spod Demacji, nawet z Freljordu. Są w tylu miejscach już…
- W jednym nie było ich na
pewno.
Uniosłam spojrzenie i spojrzałam
w rozbawione oczy zrujnowanego króla. O czym on mówi? Noxus wszędzie już
zajrzał, nie wszystko zdobył, to prawda, ale jego kontakty sięgały daleko. Był
w Shurimie, w Ionii, w mroźnych górach północy i nawet na żyznych terenach
wrogiej Demacji. Zatem, jedyne miejsce, gdzie ich nie było to…
- Wyspy… - wyszeptałam nagle.
Viego uśmiechnął się raz
jeszcze. Westchnęłam jedynie, nie bardzo jednak wiedząc, co zrobić z tą
informacją.
- Same Wyspy nie miały za wiele
ciekawej mody - przyznał Viego. - Były pełne naukowców i mędrców. Przy Wielkiej
Galerii Artefaktów znajdowała się jednak bohema artystyczna. No i przywieźliśmy
dość wiele z Camavoru.
- Możesz mi o tym opowiedzieć? -
zapytałam zaciekawiona.
- Mogę ci to pokazać, Marie.
Pokazać? Zamrugałam zaskoczona
oczyma. Czyżbyśmy znów mieli płynąć na Wyspy Cienia. Podróż, chociaż krótka,
mogła okazać się zbyt długa, jeśli chciałam dobrze poznać nowe trendy i
popracować nad projektem.
- Myślę, że dam radę wraz z tobą
przejść we Mgle, Marie - zauważył Viego. - Chciałabyś wybrać się ze mną na
Wyspy, szwaczko?
Oh, Viego! Chciałeś zabrać mnie
na te przeklęte Wyspy Cienia, do kraju, który został spaczony i który nie toleruje żywych, do
duchów i upiorów, których bałam się tak okropnie. Moje serce zadrżało na samą
myśl o powrocie w to miejsce.
Czy chciałam iść z Viego? Na
bogów!, możliwe, że byłam naprawdę szalona, bo skinęłam jedynie głową na
propozycję zrujnowanego króla.
Viego wyciągnął swoją dłoń, a ja
bez najmniejszego wahania podałam mu swoją. Gdy przyciągnął mnie do siebie,
Mgła momentalnie otoczyła nas oboje, ciasnym kokonem odcinając nas od
wszystkiego.
- Nie bój się, Marie - zamruczał
Viego, mocniej ściskając moją dłoń. - Cokolwiek by się nie działo, nie zostawię
cię samej. Ufasz mi, prawda?
Pokiwałam głową, czując na
policzkach nieznośne gorąco. Oh, Viego! Te twoje słowa… nie możesz, nie możesz
ich wypowiadać tak lekko!
Zrujnowany król objął mnie
ramieniem i wtulił w swój bok, drugą rękę wyciągając przed siebie. Mgła
zakotłowała się i utworzyła długi, ciemny tunel. Viego ruszył tam ze mną, w tę
ciemność i w to przekleństwo, a ja nawet na moment nie pomyślałam, aby się
wycofać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz