Itachi z godziny na godzinę czuł
się coraz lepiej, a Ino miała dziwne przeczucie, że to wcale nie dzięki jej
naparom. W Brzasku czuć była niesamowitą aurę... tak, jakby każdy z członków
organizacji miał anioła stróża, który pomaga, wspiera, leczy, a nawet ratuje z
opresji.
Po dniu spędzonym w laboratorium i setkach próśb Uchihy kierowanych do Lidera Pein pozwolił Itachiemu w końcu
wrócić do swojego pokoju. Ino w pokorze czekała na decyzję co do jej osoby. W
końcu zrobiła, co do niej należało i mogła odejść.
‘A chcesz odejść?’ – wredny
głosik w głowie znów zaczął ją dręczyć.
‘Chc...’ – zaczęła.
Urwała, nagle zdawszy sobie
sprawę, że tak naprawdę nie chce stąd odejść. Ale... co ją tu trzymało?
‘Sasori... Sasori... Sasori...’
– głosik zaczął nucić do bliżej niezidentyfikowanej melodii.
Sasori? Nie, to niemożliwe!
Sasori nie trzyma jej tutaj! Chce zostać w siedzibie tylko dlatego, że kiedyś w
końcu musi pojawić się tamten czekoladowooki chłopak.
‘Taaaa... jasne...’ – głosik
wyraził swoją dezaprobatę dla tego wyjaśnienia.
No dobra! Może i trochę trzyma
ją tu Sasori. W końcu ma jakaś tajemnicę...
‘A ja z natury lubię tajemnice.’
– stwierdziła Ino.
Głosik tylko prychnął
powątpiewająco. Dla niego to wyjaśnienie wcale nie było lepsze od poprzedniego.
Ino westchnęła. Sama nie
wiedziała, co ma myśleć. Miała chaos w głowie, potężny chaos. Plątała się we
własnych przemyśleniach, a irytujący głosik wcale nie pomagał jej z tym się
uporać.
- Ino. – Jej rozmyślania
przerwał stanowczy głos Lidera. – Deidara pokaże ci pokój, w którym od teraz
będziesz mieszkać.
Dziewczyna tylko skinęła głową.
Z jednej strony była przerażona sytuacją, a z drugiej cieszyła się, jak jeszcze
nigdy. Po chwili blondyn zaprowadził ją pod odpowiednie drzwi i pożegnawszy się
z uśmiechem, poszedł do siebie.
Ino weszła do swojego już pokoju
i omiotła go wzrokiem. Pomieszczenie było duże, pod ściana stało łóżko,
naprzeciw szafa. Biurko, kilka półek z książkami i zwojami oraz drzwi
łazienkowe dopełniały reszty. Pokój stonowany był w jasnych odcieniach zieleni.
Młoda Yamanaka zauważyła, że coś
leży na poduszce. Podeszła bliżej i podniosła z pościeli czerwony tulipan.
Przez chwilę wpatrywała się w kwiat, zastanawiając się, kto mógł go tu
zostawić.
‘Sa...’ – zaczął głosik.
‘Usz! Uciesz się, ty wredny!’ –
skarciła go Ino.
Głosik tylko zachichotał, ale
nie dokończył swojej wypowiedzi. Młoda Yamanaka znalazła niewielki wazon.
Napełniła go wodą i włożyła do naczynia tulipan, stawiając wazonik na szafce
nocnej. Zmęczona całodzienną pracą nad naparami szybko umyła się i przebrała do
snu. Wślizgnęła się pod pościel, oddawszy w objęcia Morfeusza.
~ * ~
Stała na jasnej łące. Obok
niej przebiegała ścieżka, a kilka metrów dalej wśród tulipanów stała ławeczka.
Wokoło biegały labradory oraz dziwne, kolorowe łasiczki i wilki, śpiewające do
siebie piosenki disco.
Ino zauważyła, że ścieżką
ktoś idzie. Od razu rozpoznała kaptur i chód nieznajomego. Chciała go zawołać,
ale zdała sobie sprawę, że nie zna imienia tego chłopaka. Pobiegła za nim, ale
ledwo co zrobiła dwa kroki, a czekoladowooki rozpłyną się w powietrzu.
- Znikają, prawda? – Dziewczyna
usłyszała obok siebie czyjś głos.
Spojrzała na siedzącą na
ławeczce dziewczynę. Poznała ją – to była Szarooka ze sklepu. Widziała ja po
raz pierwszy w kwiaciarni wraz z czekoladowookim.
- Znikają, gdy nie znasz ich
imion – zauważyła nieznajoma. – Zawsze tak jest.
Ino usiadła obok dziewczyny.
- Ty znasz jego imię –
zauważyła.
- Znam – potwierdziła. – Ale
przecież ty też je znasz. Musisz sobie tylko przypomnieć.
- Nie znam go – zauważyła
cicho młoda Yamanaka. – Nie wiem, jak ma na imię...
Szarooka tylko pokręciła
głową.
- Znasz je... tylko
zapomniałaś – zauważyła. – Kiedyś byłam w twojej kwiaciarni i tylko raz
wypowiedziałam jego imię. Ale to powinno ci wystarczyć. Jesteś inteligentna,
szybko łączysz fakty. Wiesz już, że ten mężczyzna należy do Brzasku, szybko się
spostrzegłaś.
- Kiedy go spotkam? –
zapytała niebieskooka.
- Ino... on od miesiąca nie
opuszcza siedziby – zauważyła z uśmiechem dziewczyna, patrząc na ściągające się
wilki i łasiczki. – Siedzi na tyłku jak zaklęty i ani rusz z organizacji.
Młoda Yamanaka spojrzała
dziwnie na Szarooką. Jej słowa jednak nie brzmiały jak kłamstwo. Wręcz
przeciwnie... były to słowa przyjaciółki, która chce jak najlepiej dla drugiej
osoby.
- Ja nie wiem, kim on jest –
Ino zwiesiła posępnie głowę. – Nie wiem!
- We śnie czasami bardzo
trudno przypomnieć sobie o czymś – zauważyła Szarooka. – Pamiętaj... gdy tylko
się obudzisz, przypomnij sobie jego imię. To bardzo ważne jest.
- Co jeśli nie dam rady? –
zapytała.
- Cóż... wtedy musisz zapytać
kogoś jeszcze – Szarooka uśmiechnęła się do niej. – Powiedz... kto najwięcej ci
powiedział, jednocześnie nie mówiąc nic?
Ino zerknęła zaskoczona na
dziewczynę.
- Jeśli zawiedzie cię twoja
pamięć, idź do tego, kto mówił zawile, lecz z sensem – zauważyła Szarooka. – To
tego, kto zna potęgę tego, jednocześnie nawet nie zdając sobie sprawy o mocy tego.
Musisz porozmawiać ze sprzecznością.
Młoda Yamanaka spojrzała na
nią pytająco. Szarooka jednak jakby tego nie widziała.
- Ino – zaczęła. – Czy ty... zapomniałabyś o
nim kiedyś? Gdybyś już nigdy nie miała go spotkać... zapomniałabyś?
Dziewczyna zastanowiła się
przez chwilę. Zapomniałaby? O nim? O mężczyźnie, który jako pierwszy tak
naprawdę obudził jej serce do życia?
- Nie... – szepnęła.
Kat skinęła tylko głową z
uśmiechem. Młoda Yamanaka chciała jeszcze o coś zapytać, ale Szarooka wstała i
skierowała się ścieżką w stronę, gdzie znikł nieznajomy.
- Wiem, że sobie poradzisz,
Ino – rzuciła jeszcze przez ramię. – Pamiętaj o imieniu, Ino! Ono jest
najważniejsze!
Pomachała jeszcze dziewczynie
na pożegnanie i po chwili... zniknęła.
~ * ~
Ino otworzyła oczy i nagle
zerwała się z łóżka. Oddychała głęboko, starając uspokoić swoje rozszalałe
zmysły.
‘Sen! Sen! – myślała gorączkowo.
– Coś miałam sobie przypomnieć...’
Szybko przeanalizowała rozmowę z
Szarooką. Wspomnienie dialogu było nikłe, nawet bardzo nikłe. Ale...
‘Imię!’ – zawołała w myślach
tryumfalnie.
Odetchnęła głęboko, w końcu przypomniawszy
sobie, co miała odnaleźć w pamięci. Od razu zaczęła przypominać sobie
wydarzenie sprzed ponad dwóch miesięcy. Jak do zamknięcia sklepu zostało jej
kilka minut, jak weszła dwójka nieznajomych. I mimo, że pamiętała dokładnie
jakie kwiaty zamawiali i skąd Ino przyniosła towar, to nie mogła sobie
przypomnieć ani jednego słowa, które wypowiadała Szarooka. Pamiętała zdanie
chłopaka: „Nienawidzę czekać...”... ale nic poza tym. Cały dialog,
przeprowadzony w kwiaciarni, jakby wyparował z jej umysłu.
‘I co teraz...?’ – zapytała
siebie rozpaczliwie.
‘Weź prysznic...’ – poradził
głosik.
Ino najpierw skrzywiła się na
tak przyziemną czynność, ale po chwili przyznała rację, może po raz pierwszy,
irytującemu głosikowi. Weszła do łazienki i tam umyła się i przebrała. Gdy
znalazła się z powrotem w pokoju, do drzwi rozległo się pukanie.
- Proszę... – rzuciła, nadal
zamyślona.
- Dzień dobry! – Deidara wszedł
do pokoju w radosnym nastroju. – Mam cię zaprowadzić na śniadanie, hm!
Dziewczyna tylko skinęła głową i
wyszła z pokoju wraz z artystą. Blondyn przez cały czas uśmiechał się uroczo.
Oboje dotarli do kuchni, gdzie znajdowała się już pozostała część Brzasku. Ino
zauważyła nowego przybysza – białowłosego chłopaka o fioletowych oczach.
- Siadajcie. – Pein zajął swoje
miejsce przy stole.
Wszyscy posłusznie wykonali
polecenie. Tobi rozpieczętował jakiś zwój i na stole pojawiło się śniadanie.
Wszyscy ze zwykłym sobie rozgardiaszem zabrali się do jedzenia.
- Deidara... – zaczął białowłosy
chłopak. – Może byś tak nas przedstawił.
- Ino to Hidan. – Deidara
wskazał na białowłosego. – To Ino Yamanaka, leczyła Itachiego ostatnim czasem.
- Nie przeczę, Uchiha miał
cudowną opiekę – zaczął Hidan. – A czy...
- Siedź cicho, Hidan – skarcił
białowłosego Kisame. – Kat wróci i będziesz miał przechlapane.
Jashinista tylko prychnął cicho,
ale posłusznie zamilkł.
- Kat wraca szybciej – zauważył
nagle Pein. – Jej misja już się zakończyła i może spokojnie wrócić.
Oczy wszystkich członków Brzasku
zwróciły się ku rudemu.
- Naprawdę? – zapytał Deidara.
- Wraca jutro. – Lider skinął
głową. – Prawdopodobnie zdąży na obiad. Mówiła coś o nagłym przypadku w
siedzibie. Nie mówiła jednak, o co chodzi. Może ktoś z was wie?
Ino dostrzegła, że Sasori drgnął
nieco, ale nie odezwał się ani słowem.
- Kat wie. – cichy szept Zetsu
rozniósł się po kuchni. – Kat wie i wraca. I pomoże temu wygrać.
- Zetsu? – cichy głos Lidera
zwrócił się do rosiczki.
- Kat naprawi wszystko –
zauważył pewnie dwukolorowy. – Kat jest nasza. Nie ma się o co martwić. Kat
naprawi wszystko i to wygra. Wiesz... wiesz o tym.
Po minucie Pein westchnął tylko
ciężko, ale nie zapytał ponownie. Ino zerknęła na Sasoriego. Lalkarz wpatrywał
się w Zetsu, jednak dwukolorowy był zajęty swoim śniadaniem. W końcu Skorpion
poczuł na sobie wzrok Ino. Młoda Yamanaka płochliwie odwróciła spojrzenie,
czerwieniąc się nieco.
‘Strzeliła buraka...’ – wredny
głosik w jej głowie zachichotał z zadowolenia.
Ino skarciła w myślach głos i
zajęła się swoim śniadaniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz