Hinata otworzyła białe oczy. Nad
jej łóżkiem stał Kiba. Chłopak uśmiechnął się do dziewczyny. Hyuga zerwała się
natychmiast z łóżka i odsunęła najdalej, jak potrafiła od chłopaka.
- Hi-hinatka... – zaczął
niepewnie Kiba. – Co ci?
- Ty... ty... – zaczęła,
próbując powstrzymać płynące do jej oczu łzy. – Nienawidzę cię!
- Hinatka, spokojnie – Kiba wyciągnął
pojednawczo ręce. – Nic ci nie zrobię.
- Zabiłeś go! – krzyknęła. –
Zabiłeś Hidana! Nienawidzę cię! Nienawidzę!
Kiba drgnął nieco.
- Ale... Hinatka... – szepnął.
- Zostaw mnie w spokoju! –
zawołała, zrywając się z łóżka.
Wybiegła z sali, odtrącając na
bok jedną z pielęgniarek. Po chwili wydostała się z budynku. Kiba natomiast
nadal siedział w tym samym miejscu, z bezsilności zaciskając pięści.
Na zewnątrz było ciemno i
chłodno. Hinata wybiegła w mrok i ruszyła przed siebie, tak po prostu podążając
uliczkami Liścia. Po chwili minęła większość budynków i znalazła się na jednej
z polan treningowych.
Gdy opadła na kolana z płaczem,
poczuła jak złość na Kibę mija i pojawia się ta niesamowita, nieprzyjemna
rozpacz.
Hidan… jej ukochany Hidan.
Mężczyzna, który okazał jej tyle zainteresowania, tyle miłości. Jej kochany
Hidan…
- Czy to ona?
- Na to wygląda, Tobi.
- Doskonale. Siostrzyczka się
ucieszy.
Hinata otworzyła oczy, ale przed
nią znajdowały się tylko pełne mroku, zła i żądzy krwi czerwono-czarne źrenice.
~ * ~
Kat wbiła łopatę w ziemię i
odetchnęła. Wokoło niej i Kakuzu leżały nieprzytomne psy, a wataha czarnych,
zbudowanych z chaosu wilków krążyła dla bezpieczeństwa to w prawo, to w lewo.
- Na pewno chcemy to robić? –
Kakuzu oparł się o łopatę. – Jego gadatliwa gęba już mnie odrzuca, a jeszcze
jej nawet nie zobaczyłem.
Kat zaśmiała się czule.
- W porządku, już, już – mruknął
mężczyzna, wbijając szpadel w ziemię. – Pamiętaj jednak, piękna, usłyszę jego
paplaninę i osobiście zostawię tutaj jego łeb.
- Lubisz go nie mniej, niż ja –
zaprzeczyła kobieta, usuwając spod siebie kolejne partie ziemi. – Nie przyznasz
się do tego, nie?
- Nie. – Kakuzu miał zimny głos.
– Absolutnie mu tego nie przyznam. Nie wytrzymałbym z nim po tym.
Kat zaśmiała się ponownie.
- Przypomnisz mi, czemu to w
ogóle robimy? – mruknął po chwili shinobi Wodospadu.
- Oh, to bardzo proste, Kakuzu –
odpowiedziała. – Bo każdy zasługuje na odrobinę miłości, czyż nie?
~ * ~
Gdy Hinata otworzyła oczy, zauważyła
jasny sufit i kremowe oraz szare ściany. Światła nie było wiele, w
pomieszczeniu panował półmrok. Dziewczyna odetchnęła i podniosła się,
przytrzymując ręką czoło. W głowie kręciło jej się dziwnie, ale uczucie to
powoli mijało.
- Oddychaj, dezorientacja minie
za kilka minut.
Hinata natychmiast uniosła
spojrzenie. Przy biurku pod jedną ze ścian siedziała dwudziestoletnia kobieta.
Blondynka uśmiechała się do niej miło. Przy biurku paliła się jedna lampka, a
kobieta ewidentnie pracowała nad jakimiś dokumentami.
- Gdzie ja… jestem?
- W siedzibie Brzasku –
odpowiedziała spokojnym tonem kobieta. – W naszym punkcie medycznym, na łóżku
numer trzy.
Hinata zamrugała tylko oczyma,
kompletnie nie pojmując, co tak naprawdę się stało.
- Mam na imię Kat – przedstawiła
się Dealupus. – Nie martw się, nic złego ci nie grozi, Hinata.
- Dlaczego… dlaczego tu jestem?
– wyszeptała cicho.
- Uznałam, że tak będzie
najlepiej – odparła blondynka, jednocześnie stukając się ołówkiem po policzku. –
W innym wypadku ten kretyn poleciałby za tobą w tym samym momencie, w którym
otworzyłby oczy, a z racji, że nie wykopaliśmy go całego, to mogłoby być
kłopotliwe.
- Ten kretyn? – zdziwiła się
Hinata.
- Tak, ten kretyn –
odpowiedziała z uśmiechem Kat, wskazując na kolejne łóżko.
Hinata odwróciła się w tamtą
stronę i zauważyła leżącego pod białą pościelą Hidana. Jashinista był
nieprzytomny, jego ciało otaczały białe bandaże.
- Hidan… - jęknęła, od razu
schodząc z własnego łóżka.
Hyuga dopadła do Hidana i ujęła
jego dłoń. Brakowało w niej dwóch palców, a pozostałe były dokładnie
obandażowane.
- Młody Inuzuka wysadził go z
pomocą kilkudziesięciu notek – poinformowała Kat, podchodząc do dwójki. – Cóż,
zebraliśmy, co mogliśmy, ale sporo będzie musiał zregenerować sam.
- Czy nic mu nie będzie? –
jęknęła Hinata.
- Spokojnie, to nie jego
pierwszy raz – zapewniła Dealupus, uśmiechając się ciepło. – Trochę to potrwa,
ale w końcu stanie na nogi.
Hinata westchnęła tylko i drugą
dłoń delikatnie zacisnęła na obandażowanych palcach Hidana.
- Jeśli jesteś głodna, mogę
zaprowadzić cię do kuchni – zaproponowała Kat.
- Mogę… zostać z nim? – zapytała
Hinata.
- Tak – potwierdziła Dealupus. –
Chociaż mówiąc, że to trochę potrwa, miałam na myśli… tak z kilka tygodni i to
nawet zanim się obudzi.
Hinata przełknęła tylko ślinę i
mocniej zacisnęła palce na ręce Hidana. Kat uśmiechnęła się tylko ciepło na to.
- Przyniosę ci coś do jedzenia –
zaproponowała.
Hyuga nie zareagowała, gdy
kobieta wyszła z laboratorium i zostawiła ją i nieprzytomnego Hidana samych. Z
kolei białowłosa otarła spod oczu łzy i uśmiechnęła się delikatnie.
- Jestem tutaj – zapewniła,
składając na policzku Hidana krótkiego całusa. – Obudź się szybko, proszę.
~ * ~
Mimo cichych próśb Hinaty Hidan
nie obudził się, mimo że Hyuga siedziała przy nim już od tygodnia. Z początku
Kat bardziej nalegała na to, by kobieta wychodziła poza laboratorium, ale jej
prośby i uwagi pozostały właściwie bez odpowiedzi – Hinata jadła to, co
przyniosła jej Dealupus, korzystała z łazienki i prysznica w laboratorium, ale
tak naprawdę nie opuszczała Hidana na dłużej, niż chwilę.
- Nic mu nie jest, naprawdę –
zapewniała po raz setny Kat. – Regeneruje się, to dość długotrwały proces. Czy
nie wygodniej będzie ci poczekać w którymś z pokoi, aż Hidan się obudzi?
- Chcę być przy nim – zauważyła
jękliwie Hyuga. – Proszę.
Kat odetchnęła tylko,
przykładając palce do czoła.
- Ja wiem, ja wiem – zamruczała.
– Tylko… po prostu…
- Ja z kolei nie rozumiem tego
kompletnie – zauważył z westchnięciem Sasori. – To cymbał jakich mało. Co ty w
nim widzisz, huh?
Na uwagę lalkarza Hinata
zaczerwieniła się mocno, po chwili ukrywając swoje rumieńce za zasłoną długich,
granatowych włosów.
- Nie dowiem się, nie? – Sasori
przechylił swoją głowę.
- Nie – zaśmiała się Kat. – Jak
to wygląda, Sasori?
- Zregenerował jakieś
dziewięćdziesiąt procent siebie – przyznał Sasori, patrząc na zapisane liczbami
kartki. – Większość organów wewnętrznych jest w pełni sprawna. Poszło z
regeneracją o wiele szybciej niż ostatnio.
- Cóż, Wokamina i ja też się
uczymy – wyznała Kat. – Można go przenieść do pokoju?
- Do pokoju? – zdziwił się
Sasori. – Nie lepiej, żeby został tutaj?
Kat nie odpowiedziała, ale jej
spojrzenie pomknęło ku Hinacie. Sasori westchnął tylko i pokręcił głową.
- Na tym etapie nie sądzę, żeby
to właściwie miało jakieś znaczenie – wyznał.
- Doskonale! – Kat klasnęła w
ręce. – Zawołasz Kakuzu? Albo Kisame?
- Oczywiście. – Lalkarz odłożył
dokumenty i wyszedł z laboratorium.
- Hinata? – Kat podeszła do
łóżka Hidana. – Przeniesiemy go do pokoju, dobrze? Będzie wam tam wygodniej.
- Kiedy on się obudzi? –
zapytała dziewczyna.
- Zapewne niedługo – zapewniła
Kat.
Hyuga skinęła głową i odetchnęła
tylko.
- Dziękuję – wyznała z
uśmiechem. – Nie wiem, dlaczego to robisz, ale…
- Hidan jest kimś bliskim dla
mnie – przerwała jej Kat. – Tak samo, jak każdy inny członek Brzasku. Jeśli
twoja obecność tutaj go uszczęśliwi, nie mam nic przeciwko temu.
Hinata skinęła tylko głową.
- Chodź, zaprowadzę cię do
pokoju, a chłopcy przeniosą tam też Hidana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz