Przejrzała dokumentację i
pokiwała głową. Wszystkie kartki złożyła równo do teczki i oddała mi akta.
Przez te lata nauczyłem się, że wystarczy jej jedno spojrzenie, by zapamiętała
wszystko. Teraz miała w głowie listę wojowników mojej wioski w jednym palcu. A
ja jakoś wcale się tym nie martwiłem, mimo że za jej plecami stał jej towarzysz
w płaszczu Brzasku.
- Jest was więcej – zauważyła. –
Rekrutacja idzie o wiele szybciej.
- Z twoimi wskazówkami jesteśmy
w stanie wyłowić lepszych ninja w krótszym czasie – potwierdziłem. – I lepiej
ich wyszkolić.
Uśmiechnęła się tylko czule. Ten
uśmiech nie raz sprawił, że zgodziłem się na wszystko. A przecież nie
powinienem. Rozum krzyczał, że już dość, ale serce… oh, to głupie serce kazało
tylko ufać uśmiechowi, który sprowadzał ból, zło i niewyobrażalne szczęście.
- Jak z twoim wolnym czasem,
Gaara? – zapytała po chwili.
- Jestem jedynym Cieniem Wiatru.
– Uśmiechnąłem się lekko. – Nie narzekam na nadmiar wolnego czasu, pani Malak.
- Oh. – Wyraźnie zmartwiła ją ta
wiadomość, ale już po chwili rozchmurzyła się i ogarnęła mi tym swoim ciepłym,
obiecującym krew i chwałę, uśmiechem. – Nic nie szkodzi, to nie zajmie nam
wiele czasu.
- To znaczy? – zapytałem.
Khalida podniosła się, a jej
towarzysz z Brzasku wyprostował się za jej plecami.
- Tobirama mógłby cię zabrać na małą
wycieczkę? – zapytała. – Jutro przed wieczorem bylibyście z powrotem, Gaara.
Zmarszczyłem tylko brwi.
Tobirama. Ten cichy, tajemniczy osobnik w płaszczu Brzasku, który towarzyszył
Malak tak często, gdy Khalida mnie odwiedzała. Niewiele się odzywał, ale
wyczuwałem u niego coś dziwnego. Jakby woda wciąż ścierała się w nim z ogniem.
To głupie porównanie nie opuściło mnie od czasu, gdy pierwszy raz ujrzałem
zamaskowanego bruneta.
- Wycieczkę? – zdziwiłem się.
- Mhm! – Khalida jak zwykle była
radosna i pełna dziwnego, szalonego optymizmu. – Do jutra wieczorem.
Westchnąłem tylko. Kochałem i
nienawidziłem, gdy ta kobieta proponowała cokolwiek. Coś we mnie chciało biec
za każdym jej wołaniem, coś innego kazało uciekać. Pomimo tego wszystkiego,
jedno pozostawało niezmienne… nie potrafiłem jej odmówić.
Uśmiechnęła się radośnie, gdy
skinąłem tylko głową. A w tym jej uśmiechu zawierał się cały ból i szczęście
tego świata.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz