Sasori: noc

 


Deidara spał w najlepsze, rozłożony tuż przy ognisku. Młoda Senju zwinęła się przy nim w kłębek niczym kot, otulona płaszczem blondyna. Sasori tymczasem reperował Hiruko. Sen nie był mu potrzebny. Odkąd zamienił swoje ciało w drewnianą laleczkę, wiele typowych, ludzkich rzeczy przestało mu być potrzebnych.

Wyjęty i oczyszczony ogranicznik chakry trafił z powrotem do Hiruko. Marionetka była naprawiona, czekała usłużnie na swojego właściciela. Sasori sprawdził jeszcze każdy ze zwojów. Wszystko było gotowe i w idealnym porządku. A było przecież dopiero kilka minut po północy.

Najchętniej ruszyłby dalej, ale zarówno Deidara, jak i Arystea potrzebowali odpoczynku i snu. Sasori oparł się plecami o Hiruko i spojrzał w rozgwieżdżone niebo. Gwiazdy mrugały do niego radośnie. Było przejrzyście i ciepło.

Podobnie wyglądały noce w Piasku. Gdy tylko pogoda dopisywała, Sasori wymykał się z domu babci i przesiadywał na murach wioski. Stamtąd widać było idealnie całą pustynię. Jako młody chłopiec czekał na powrót rodziców, dzień po dniu stercząc na murach jak głupiec. Gdy w końcu zrozumiał, że nie ma to sensu, był już całkiem innym człowiekiem.

Z zamyślenia wyrwał go niechętny pomruk panienki Senju. Mała pokręciła się chwilę, aż w końcu otworzyła oczka i nieporadnie usiadła. Jej zamglony, zaspany wzrok osiadł na Sasorim. Nie spodobało się to lalkarzowi.

- Czego chcesz, mała? – burknął niechętnie.

- Chce mi się pić.

Sasori westchnął tylko. Pamiętając żale Deidary, Hidana, a nawet Kakuzu, wstał, poszukał w torbach butelki z wodą i odkręcił zakrętkę. Podał małej, a panienka Senju wychłeptała nieco cieczy, zabawnie kiwając się w przód i w tył. Oddała do połowy opróżnioną butelkę i wymruczała jakieś ciche podziękowanie.

Sasori zakręcił butelkę i odstawił ją do torby. Usadził się z powrotem przy Hiruko. Gdy zerknął na Senju, mała wciąż siedziała prosto, otulona płaszczem Deidary aż po sam nos.

- Czemu nie śpisz? – mruknął cicho lalkarz. – Jak jutro będziesz znowu marudzić, że ci ciężko, zabronię Deidarze cię nieść. Idź spać.

- Czy często pan tęskni jeszcze za rodzicami, panie Sasori?

Ninja milczał, wpatrując się w małą spokojnym, ale zimnym spojrzeniem. W końcu prychnął tylko.

- Nie – odpowiedział.

- Ja tęsknię trochę za swoimi – przyznała cichutko. – Jeśli pan się boi siedzieć samemu w nocy, może pan spać ze mną, panie Sasori.

- Idź ty już spać. – Sasori westchnął tylko.

- Dobranoc, panie Sasori. – Arystea na powrót ułożyła się przy Deidarze. – Kocham pana.

Sasori skrzywił się nieco, ale nie odpowiedział małej. W końcu Arystea zasnęła znowu, a Scorpion mógł w spokoju rozmyślać nad swoimi sprawami.

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz