Sasuke: determinacja (3/3)

 


- Niech to diabli.

Westchnąłem ciężko. Opowieść Madary wiele wyjaśniała, ale nie pozostawiała miejsca na dużo nadziei.

- Zawsze możemy iść po twojego brata – zauważył Madara.

- I mam go oślepić? – parsknąłem. – Jak ty swojego?

Uśmiechnął się, ale widziałem, że trafiłem w czuły punkt.

- Wymyśl coś lepszego, starcze – burknąłem. – Tyle łazisz po tej ziemi, chwalisz się tym na każdym kroku, wymyśl coś.

- Wieczny kalejdoskop był, jest i będzie osiągany tylko w ten sposób. – Madara wyprostował się.

- Próbowałeś czegoś innego? – zapytałem.

- Nie, ale…

- To spróbuj – rzuciłem, wstając. – Masz idealny obiekt testowy. Wymyśl coś, bezużyteczny starcze.

Zostawiłem go na pomoście i wróciłem pod wodospad. Dopóki ten przeklęty starzec czegoś nie wymyśli i tak nie będzie sensu przy nim tkwić.

Przeskoczyłem po skałach na swoje stałe miejsce. Usiadłem i złożyłem ręce przed sobą. Zanim jednak je zamknąłem, zauważyłem, jak pod dom zajeżdża powóz. Klaczka, która go ciągnęła, szła wolno i wyglądała, jakby sama śmierć na niej jeździła. Na koźle siedział natomiast wysoki osobnik w ciemnym płaszczu.

- Grabarz – mruknąłem. – Tego brakowało.

Odetchnąłem i zamknąłem oczy. Nie minęło dziesięć minut, gdy moje ciało pokryło się cienką warstwą chakry i w końcu przestałem czuć wodę.

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz