- To głupota! – Neji podniósł
głos. – Siedzimy tu i słuchamy bajek! A Brzask jest już u bram! Powinniśmy
ćwiczyć, a nie czekać.
Izuna przechylił nieco głowę,
jak niczego nierozumiejące dziecko. Neji Hyuga zacisnął tylko pięści.
- To nie ma sensu! – Młody Hyuga
rzucił włócznię i odwrócił się.
- Neji… - Hinata wyciągnęła
tylko dłoń. – Mistrz na pewno…
- Zostaw go. – Izuna wyprostował
się, w jednej chwili z nieporadnego dziecka zmieniając się w wojownika miliona
wygranych walk. – Nie nauczę kota szczekać. I nie rozpalę ognia z wody.
Hinata opuściła tylko dłoń.
- Neji, idioto! – Naruto był jak
zwykle podekscytowany i w gorącej wodzie kąpany. – Jeśli mistrz mówi, że to nam
pomoże, to musimy to zrobić!
- W czym ma to pomóc?! – Neji
stanął na włóczni i przełamał ją na pół. – Ten cały trening to porażka!
Izuna podniósł się z miejsca i
podszedł do Neji’ego. Hyuga zacisnął zęby i równie mocno zacisnął pięści.
Wszyscy przerwali ćwiczenie. Ich mistrz rzadko bywał brutalny, ale wiedzieli,
jak porywczy może być. Zwłaszcza w momencie, gdy porzucał swój dziecięcy ton i
niedbałe ruchy ciała.
- Aj, aj… - westchnął, pochylając się nad dwoma częściami włóczni. – Strugałem to pół dnia wczoraj, Nejuś…
- Tsk! Wszyscy powinniśmy wrócić
do wioski i…
- Wracaj! – huknął naraz Izuna.
Neji cofnął się o krok. Mistrz
Tobi zmienił się tak nagle i młody Hyuga doskonale to poczuł. Powietrze
zawirowało wokół zamaskowanego, nieprzyjemnie ściskając wszystko to, co
znajdowało się blisko.
- Wracaj do wioski – powtórzył
Izuna twardym tonem. – Nie waż się tu przychodzić! Jeśli opuścisz ten trening,
nigdy nie będziesz w stanie podjąć go raz jeszcze.
Neji parsknął, ale odwrócił się
i ruszył ku wiosce.
- Niech nikt nie waży się go
zatrzymywać! Wracać do ćwiczeń!
Reszta uczniów powoli wykonywała
polecenie mistrza. Tobi odwrócił się tylko do nich i zacisnął zęby ze złości.
Jeśli straci któregokolwiek ze swoich uczniów, będzie to ogromną porażką dla
niego samego i dla każdego z jego własnych mistrzów.
Gdy jedna część włóczni pomknęła
ku Neji’emu, Hyuga uchylił się. Sparował cios pięścią i zablokował raz Izuny.
Syknął, gdy mocny kopniak mistrza posłał go na najbliższe drzewo.
Neji uchylił się, a pięść Izuny
uderzyła w drzewo. Przełamane w pół zwaliło się z hukiem. Neji syknął, blokując
kolejny cios. Izuna nie dał mu chwili wytchnienia. Atakował, spychał go w
stronę polany, aż w końcu Neji wylądował pomiędzy innymi uczniami.
Hyuga był zmęczony, brudny i
ewidentnie wyczerpany. Izuna okręcił fragment włóczni wokół dłoni i podszedł do
niego. Coś dziwnego wirowało wokół Izuny, a każdy jego krok pozostawiał
siateczkę pęknięć na ziemi. Powietrze wokół niego było ciężkie od chakry.
- Jeśli wstaniesz i mnie
pokonasz, pozwolę ci wrócić do wioski – zauważył cicho Izuna. – W innym
wypadku… wracaj do ćwiczeń, Hyuga.
Neji zacisnął zęby.
- Neji… - Hinata jęknęła głośno.
Druga część włóczni wylądowała
między nogami Neji’ego.
- Istnieje wiele porażek, które
może ponieść mistrz – zauważył Izuna, kucając przed Neji’m. – Jedną z nich jest
rezygnacja ucznia. Możesz czuć do mnie pogardę, Neji. Możesz czuć gniew.
Dobrze. Czuj to wszystko stale i mocno. Niech to napędza wszystko to, co
robisz. Ale choćbyś zebrał cały gniew świata i całą pogardę wszystkich ludzi,
nie pozwolę ci stąd odejść. Nie teraz. Wracaj do ćwiczeń.
Izuna podniósł się. Dziwna aura,
która dotychczas wirowała wokół niego, zniknęła.
- Aj, aj… będzie potrzebna kolejna włócznia. Ahahahahaha!
Neji zamrugał nieco oczyma, ale
podniósł się i przyjął kolejną włócznię od Tobi’ego. Wrócił do ćwiczeń z
resztą, do końca dnia nie opuszczając swojego stanowiska i słuchając dziwnych
pieśni, które w obcym języku wyśpiewywał im Izuna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz