Dekalog Wilków nigdy nie był
łatwą drogą. Nie miał miłych, prostych punktów, które wykonywało się z
przyjemnością. Był trudny, bardzo trudny, niewyobrażalnie trudny. Upadało się
tu co chwilę i wstawało się na nowo. Ale jeśli zdołało się powstać
wystarczająco wiele razy, to owce przemieniały się w wilki. I nic nie było tak
proste wtedy, jak Dekalog Wilków.
Przeszedłem przed dwunastką
młodych ninja. Każdy z nich stał wyprostowany, z rękoma złożonymi przed swoją
twarzą. O ich ciało obijała się woda. Teraz, gdy stali tak już trzecią godzinę,
musiało się to robić dla nich niebywale nieprzyjemne.
Ani jedno z nich jednak nie
odsunęło się. Nie ruszyli się na krok, cicho obserwując otoczenie przed sobą.
Byli zmęczeni, ale wytrwali.
Kiba Inuzuka zaciskał zęby już
od pół godziny. Czułem, że dużo dłużej nie wytrzyma. Choji mruczał co jakiś
czas, ale również trwał cicho. Młoda Hyuga zaczęła się chwiać. Odetchnąłem
tylko. Jeszcze trochę. Wytrzymajcie jeszcze trochę.
Jako pierwsza upadła Sakura. Naruto
zerknął ku niej.
- Stój! – zakrzyknąłem tylko.
Uzumaki zacisnął zęby, ale
posłusznie pozostał na miejscu. Wiedziałem, że to wymagało od niego więcej
siły, niż cały dzisiejszy trening.
- Wstawaj! – poleciłem ostrym
głosem. – Wstawaj, Haruno!
Dziewczyna podniosła się
posłusznie. Stanęła prosto, złożyła przed sobą ręce i pozwoliła, by jej ciało
znów ugięło się pod naporem wody. Dobrze!
Trzymałem ich tam jeszcze
godzinę. W tym czasie upadła też Hinata Hyuga i Shikamaru Nara. Naruto zaczął
niespokojnie wstrząsać głową. Z nich wszystkich on był najwytrwalszy i
najbardziej zdeterminowany.
Uniosłem spojrzenie. Pozostało
jeszcze tylko jedno przykazanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz