Izuna: córka Palownika



NN sapnęła tylko. Wokoło niej zbierało się coraz więcej żołnierzy, białych, cichych demonów. Madara westchnął i podniósł się. Towarzyszący mu Sasuke i Tobi mocniej chwycili broń.

- Skarbie… nie zdołasz pokonać ich wszystkich. – NN uśmiechnęła się upiornie.

- Spokojnie, Naomi. Też wzięliśmy ze sobą armię.

Obok Tobiramy stanął Izuna. Splunął pod nogi Naomi i uśmiechnął się wrednie.

- Izuna… - Madara jęknął tylko.

- Gdzie jest ta wasza armia? – NN zaśmiała się tylko. – Słońce?

Izuna skinął głową ku wzgórzu. Wszyscy zwrócili tam głowy, poczynając od NN, poprzez Uchiha, Naruto, a kończąc na pozostałych ninja Zjednoczonych Sił. Swoje spojrzenie przeniósł tam też zarówno Pierwszy, jak i Drugi Cień.

- Na bogów… - jęknął Tobirama.

- Mam migawki spod wodospadu – zawtórował mu Hashirama.

NN zacisnęła zęby i warknęła, a jej zastępy ruszyły na wzgórze. Na jego szczycie stał samotny wojownik. Poszarpany płaszcz łopotał na wietrze i mimo, że szarżowało na nią miliony spaczonych ciał, Malak nie ruszyła się na krok. Wyciągnęła swój miecz i uniosła go do góry.

- Thar’n-da s’ yin’tekai!

Jej słowa pozostały niezrozumiane dla większości. Odpowiedziało jej jednak miliard dusz, równym, silnym głosem krzycząc za nią to samo zdanie. Khalida wskazała cel, a jej wojsko ruszyło natychmiast. Ona sama także ruszyła do boju. Pole bitwy znaczyły makabryczne ślady jej przejścia – na wysokich palach szarpali się przebici żołnierze NN, rycząc z bólu i trwogi.

- Chyba po ciebie idzie. – Izuna uśmiechnął się tylko, przechylając głowę na bok. – Słońce.

  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz