Wstałem i odetchnąłem tylko. A
więc w końcu to moje zaufanie mnie zgubiło. I to w takiej sytuacji. W takich
czasach.
- Kakashi…
- Pozwoliłem ci na tyle rzeczy,
Khalida – westchnąłem, zakładając ręce na pierś. – W końcu obróciło się to
przeciw mnie.
Odetchnęła tylko. Stojący za nią
członkowie Brzasku zerknęli na mnie spode łba, ale nie odezwali się za wiele.
Było w nich coś dziwnego. Zachowywali się niczym porzucone na ulicy dzieciaki.
Część z nich usiadła cicho na trawie, część stała w milczeniu, a jeden trzymał
na rękach wyjątkowo spokojne dziecko. Wszyscy byli ranni, poszarpani i brudni.
- Pomóż nam – poprosiła.
- Wam? – skrzywiłem się mocno. –
Khalida, Brzask zaatakował nasza wioskę! Wszyscy…
- Pomóż nam – powtórzyła. – Sami
nie damy jej rady.
Wzdrygnąłem się. Ta szalona
Malak. Pierwszy raz widziałem ją tak bardzo zdesperowaną. Odetchnąłem tylko i
podrapałem się w kark.
- Wytłumacz mi wszystko –
mruknąłem. – Wszystko, Khalida.
Pokiwała głową i usiadła na
trawie, a ci z Brzasku, którzy jeszcze stali, poszli za jej przykładem. Sam też
usiadłem, zmęczonym spojrzeniem ogarniając całą ferajnę. Czułem, że znów robię
coś głupiego, ale nie potrafiłem przestać. Nie potrafiłem jej odmówić niczego.
- Gdzie Uchiha? – zapytałem tylko,
nie widząc wśród zbieraniny dwóch brunetów.
- Tobirama jest na granicy z
Wiatrem, zabezpieczył nam odwrót – odpowiedziała. – Izuna jest w Dworze. Zbiera
moje wojsko.
Zamrugałem oczyma. Czułem, że im
więcej odpowiedzi dostanę, tym więcej pytań się zrodzi.
- Z kim walczymy?
- Nazywają ją NN – odparła, a
kilku członków Brzasku skrzywiło się mimowolnie. – Ale tak naprawdę nazywa się
Nefretetti Naomi. Była córką Hagamoro. A ja byłam bardzo głupia, pozwalając jej
aż na tyle.
- To znaczy?
- Myślałam, że Naomi zbiera
demony, żeby podbić świat – odparła. – Ogoniaste to potęga, ogromna siła. Ale…
chyba chodzi o coś więcej, Kakashi. Nie mam pojęcia tylko, o co.
Westchnąłem, mrużąc oczy. Malak
rzadko była czegoś niepewna. I rzadko przychodziła też z prośbami o pomoc. Ale
siedziała tu, naprzeciw mnie, w imieniu całej tej bandy przestępców, błagając o
schronienie.
- Naruto będzie potrzebował
ochrony – zauważyła. – Możemy pomóc sobie nawzajem.
- Chcesz, żeby Brzask chronił
Naruto? – parsknąłem. – To bardzo ironicznie, nie sądzisz?
Khalida uśmiechnęła się tylko
krzywo. Za jej plecami siedział białowłosy kosiarz, Hidan. Pomiędzy swoimi
nogami przytrzymywał młodą, białowłosą dziewczynę. Dziecko mogło mieć zaledwie
osiem lub dziewięć lat.
- Jestem głodna, Hidan… -
wyszeptała mała.
- Wiem, Ar. – Anihilista
uśmiechnął się do niej słabo. – Wytrzymaj jeszcze trochę, dobrze?
Pokiwała główką i przytuliła się
mocno do niego.
- Co to za dziecko? – zapytałem.
- Arystea Senju, prawnuczka
Hashiramy Senju – odpowiedziała Khalida. – Jedyna posiadaczka linii krwi, którą
zwą Oś Świata.
- Oś Świata?
- Pana tato już doszedł do
światła, panie Kakashi – cichy głos Arystei rozległ się wokoło. – Jest
szczęśliwy z pana mamą. I powiedział, że jest z pana dumny, bo wciąż ufa pan
wszystkim głupcom na swojej drodze. – Arystea zrobiła nieszczęśliwą minkę i
spojrzała na Hidana. – To bardzo brzydko mówić na kogoś, że jest głupi, prawda?
- Bardzo, mała. – Hidan
uśmiechnął się tylko.
Westchnąłem tylko. Ta mała… nie
wiedziałem, ile wie od Malak, a ile sama zgadła. Ale pewnych rzeczy po prostu
nie można znać od tak. A na pewno nie takich, o których mówiła przed chwilą.
- Zbieramy siły do walki –
wyznał Kakashi, wstając. – Nie do końca wiemy tylko, z czym. Myślę jednak, że
przyda się każda pomoc.
Khalida odetchnęła tylko i
uśmiechnęła się. Wstała, a wraz z nią wstał cały Brzask.
- Khalida!
Dziewczyna odwróciła się, a
członkowie Brzasku natychmiast dobyli broni. Szybko jednak opuścili ją, widząc
jedynie Konan, u której ramienia zwieszał się wyczerpany ponad wszelką miarę
Nagato.
- Nie tego chcieliśmy dla
Brzasku – jęknęła kobieta, uginając się tuż przed Malak.
- Uciekliście? – zdziwił się
Kakuzu.
- NN… Khalida… NN… - Nagato
zakaszlał. – NN zbiera armię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz