Hatake czekał poza murami wioski
dokładnie tak, jak go o to prosiłam w liście. Zeskoczyłam z drzewa, a zaraz za
mną stanęli Tobirama i Izuna. Kakashi uniósł spojrzenie. Nie miał w ręku swojej
książki. Był co prawda przygotowany na atak i obronę, ale nie dał tego po sobie
poznać. Wciąż mi ufał.
- Brzask? – zapytał z dziwnym
rozgoryczeniem. – Khalida…
- Tobirama jest ze mną –
zaprzeczyłam, siadając przed nim na trawie. – Potrzebuję kogoś, kto przypilnuje
moich spraw w Brzasku.
- Tobirama? – Hatake wyprostował
się i założył ręce na pierś.
- Pytałeś, ilu Uchiha zostało na
świecie. – Po mojej prawej i lewej stronie przysiedli Izuna i Tobirama. – I ilu
ich znam.
- Czyżbym w końcu doczekał się
odpowiedzi na wszelkie pytania?
- Nie, nie na wszelkie. –
Uśmiechnęłam się. – Ale na wiele. To Izuna Uchiha – przedstawiłam pierwszego z
brunetów. – Brat Madary Uchihy i współzałożyciel Liścia. A to – wskazałam na
drugiego z chłopaków – Tobirama Uchiha. Syn Tobiramy Senju i Rumi Uchiha.
Kakashi zamrugał zaskoczony
oczyma i przechylił nieco głowę.
- Czy to oznacza, że z Sasuke i
Itachim jest czterech Uchiha?
- Pięciu – poprawiłam. –
Sześciu… - dodałam z ociąganiem po chwili.
- Na bogów – westchnął Hatake. –
Kto jeszcze?
Pokręciłam tylko głową. Hatake
odetchnął i znużony pokiwał głową.
- Czemu chciałaś się spotkać? –
zapytał w końcu. – Brzask zbiera demony, ledwo sobie z nimi radzimy. Do tego…
coś wisi w powietrzu, Khalida.
- Wiem – odpowiedziałam. –
Pomożemy wam ze wszystkim. Musisz dać mi tylko czas, Kakashi. I… trzeba
wprowadzić Izunę do Liścia.
- Członka Brzasku? Oszalałaś?
- Kakashi…
Hatake westchnął ciężko i oparł
czoło o własne palce. Pokręcił głową i zerknął na mnie. Moja płaczliwa mina
widocznie mu się nie spodobała, bo skrzywił się i jęknął.
- Pamiętają go jeszcze ze szkoły
– mruknął Hatake. – To on prowadził zajęcia dla siódmego rocznika, prawda?
Izuna uśmiechnął się szczerze i
pokiwał głową.
- Na bogów, przez niego wszyscy
mieliśmy takie kłopoty z tym rocznikiem – westchnął Hatake. – Nie wiedzieliśmy,
czy wymagać od nich wciąż więcej i więcej, czy po prostu puścić ich do walki
samopas.
Uśmiechnęłam się szczerze. Izuna
obok mnie zachichotał tylko.
- Przekonaj Hokage, by pozwoliła
mu spróbować raz jeszcze – poprosiłam. – Zbierz tę grupę. Pozwól mu zająć się
nimi na nowo, Kakashi.
- Ty naprawdę oszalałaś…
Uśmiechnęłam się tylko lekko.
- Niedługo nastanie czas pożogi,
czas zarazy i czas krwi. Nie mogę wygrać sama tej walki. Potrzebuję wszystkich
wojowników, jakich tylko uda mi się zdobyć. I potrzebuję, by byli dobrze
przygotowani, Kakashi.
- Ty wiesz, co nas czeka –
wyszeptał.
- Nie do końca – przyznałam. –
Ale postaram się, by tym razem wszystko skończyło się dobrze, Kakashi. Pomożesz
nam?
Ninja odetchnął tylko i
przymknął oczy. Wiedziałam, że potrzebuje chwili na zastanowienie, usłużnie
zatem milczałam. Izuna i Tobirama również trwali w ciszy.
- Porozmawiam z Hokage. –
Kakashi po dłuższej chwili otworzył oczy. – Ale nie mogę ci obiecać, że cokolwiek
wskóram.
Skinęłam tylko głową.
- Przyjdźcie tu jutro o tej
samej porze – polecił.
Pokiwałam głową, uniosłam dłoń i
nim Hatake zdołał zamrugać dwa razy, zniknęliśmy z polany.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz