pustka

 


Ulica w dole pełna była świateł i ludzi. Tłum z tej perspektywy wyglądał niczym pełne robaków, zgniłe mięso. Na samą taką myśl zrobiło mu się niedobrze, odwrócił więc wzrok i zerknął do góry. Na czarnym, zakurzonym i zadymionym niebie nie było widać ani jednej gwiazdy.

- Diabli nadali – burknął.

Legion  zacisnął powieki, ale wciąż nie potrafił się odciąć od świata – hałas, huk i wrzaski nadal do niego docierały. Bardzo mu się to nie podobało. Chciał, aby wszystko się zatrzymało, by przestało mieć sens, by w końcu zrobiło się wokół niego cicho. Był zmęczony i zrezygnowany. W tym momencie nie pamiętał nawet, czy kiedykolwiek, odkąd od trzydziestu lat istniał na tym świecie, było inaczej.

Ściągnął maskę i przetarł zmęczone, szare oczy. Nie pomogło. Nikły gest ludzkiego ciała nie był w stanie odegnać znużenia z głębi duszy. Legion westchnął zniechęcony i przejechał ręką po krótkich, ciemnych włosach. Były nie dłuższe, niż wysokość jego palca. Pomyślał jednak, że powinien je już przyciąć, zanim zaczną go drażnić nieprzyjemnie pod hełmem.

‘A może nie zdążę? –`Jego myśli, tak jak i on sam, były niechętnie i ospałe. – Może dziś się nie uda?’

Tłum w dole zafalował i zakrzyknął przeraźliwie. W oddali coś zawyło, nieprzyjemnie i zgrzytliwie. Legion doskonale znał ten dźwięk – przypominał on tarcie zardzewiałego metalu o zastaną stal i zwiastował ból, krew i śmierć. Przynosił żniwa, które pozostawiały po sobie jedynie wypaloną, czarną ziemię.

Legion podniósł się powoli. Zapiął kurtkę, założył hełm i sprawdził, czy system tym razem działa odpowiednio. Przed oczami rozbłysnęły mu niebieskie znaki, linie i napisy. Na środku pulsowała systematycznie i wolno, w górę i w dół błękitna linia, wyznaczając rytm jego serca. Ludzie w dole krzyczeli ze strachu, a on zbroił się do bitwy ze stoickim spokojem. Nie czuł odwagi, nie czuł też strachu. Ani jedno, ani drugie nic nie zmieniłoby w jego sytuacji.

Gdy ogromna, przedwieczna maszyna wylądowała ulicę dalej, westchnął tylko. Bitewne podniecenie opuściło go już kilka lat temu. Legion ściągnął z pleców broń, która rozłożyła się usłużnie w jego rekach.

Pomimo zrezygnowania, nie chciał umierać. Pomimo pragnienia śmierci, zawsze walczył dalej. Spokojne oczekiwanie na koniec nigdy go nie interesowało. Chciał do nicości i do pustki. Wbrew pozorom jednak nie miał zamiaru odchodzić w ciszy. I, koniec końców, kurewnie lubił strzelać.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz