Powoli zaczęło szarzeć, słońce
zachodziło za drzewami, a ja szedłem dalej. Senju cicho dreptała za mną, jednak
coraz częściej potykała się i przystawała zmęczona. W końcu westchnąłem i
zszedłem ze szlaku, niedaleko drogi odnajdując niedużą polanę i grupę skał,
wśród których mogliśmy się ukryć.
Rozpaliłem tam ognisko i
przyzwałem Hiruko. Płaszcz marionetki zwinąłem i położyłem obok ogniska.
- Siadaj – poleciłem.
Arystea posłusznie usiadła na
płaszczu. Gdy podałem jej racje z paczki, którą kupił Kakuzu, podziękowała
cichutko i zabrała się do jedzenia. W czasie, gdy jadła, złożyłem Hiruko i
przygotowałem go do drogi.
Młoda panienka Senju złożyła
resztki z jedzenia i spakowała w zgrabną paczuszkę. Była naprawdę rezolutna i
przez moment zaimponowała mi tym uporem, determinacją i zdolnością do radzenia
sobie w kiepskich sytuacjach. Gdy zaczęła układać się do snu, chrząknąłem.
- Kakuzu kazał pilnować twoich
ćwiczeń – wyjaśniłem, gdy spojrzała na mnie zdziwiona. – Kontrolowanie chakry,
tak?
Dziewczyna pokiwała tylko głową
i usiadła prosto na płaszczu Hiruko. Złożyła rączki przed sobą i zaczęła
ćwiczenie. Już po chwili zauważyłem nierówno wypływającą z jej ciała chakrę.
Było jej dużo, ale chaotyczna i niespokojna nie mogła się przydać za wiele do
niczego.
- Skup się, mała – burknąłem. –
Wypluwasz to z siebie na każdą stronę.
Przerwała ćwiczenie i spojrzała
na mnie płaczliwie.
- Całe twoje ciało potrafi
wydobyć z siebie chakrę – wyjaśniłem . – Postaraj się to robić równomiernie.
Zacznij od mniejszych części ciała. Zbierz chakrę w ręce.
Pokiwała główką i złożyła rączki
przed sobą. Już po chwili trzymała w rękach skondensowaną chakrę. Czułem, że
było tego więcej niż ja byłbym w stanie kiedykolwiek z siebie wydobyć.
- A teraz spróbuj tak z każdym
fragmentem twojego ciała.
Chakra rozproszyła się, a Senju
spróbowała powtórzyć ćwiczenie raz jeszcze. Z początku szło jej to opornie, pod
koniec jednak zrobiła znaczne postępy, regulując poziom wydobywanej siły.
- Idź spać – poleciłem w końcu.
– Już późno.
Pokiwała główką i zawinęła się w
płaszcz Hiruko, układając do snu.
- Dobranoc, panie Sasori –
wyszeptała. – Kocham pana.
Skrzywiłem się tylko, ale nie
odpowiedziałem. Ułożyłem się przy Hiruko i westchnąłem, spoglądając w
rozgwieżdżone niebo. Dziś było przejrzyste. Przyjemne do oglądania. Dobrze. W
końcu wiedziałem, że przyjdzie mi na nie patrzeć dość długo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz