Sasori: droga (2/2)

 


Powoli zaczęło szarzeć, słońce zachodziło za drzewami, a ja szedłem dalej. Senju cicho dreptała za mną, jednak coraz częściej potykała się i przystawała zmęczona. W końcu westchnąłem i zszedłem ze szlaku, niedaleko drogi odnajdując niedużą polanę i grupę skał, wśród których mogliśmy się ukryć.

Rozpaliłem tam ognisko i przyzwałem Hiruko. Płaszcz marionetki zwinąłem i położyłem obok ogniska.

- Siadaj – poleciłem.

Arystea posłusznie usiadła na płaszczu. Gdy podałem jej racje z paczki, którą kupił Kakuzu, podziękowała cichutko i zabrała się do jedzenia. W czasie, gdy jadła, złożyłem Hiruko i przygotowałem go do drogi.

Młoda panienka Senju złożyła resztki z jedzenia i spakowała w zgrabną paczuszkę. Była naprawdę rezolutna i przez moment zaimponowała mi tym uporem, determinacją i zdolnością do radzenia sobie w kiepskich sytuacjach. Gdy zaczęła układać się do snu, chrząknąłem.

- Kakuzu kazał pilnować twoich ćwiczeń – wyjaśniłem, gdy spojrzała na mnie zdziwiona. – Kontrolowanie chakry, tak?

Dziewczyna pokiwała tylko głową i usiadła prosto na płaszczu Hiruko. Złożyła rączki przed sobą i zaczęła ćwiczenie. Już po chwili zauważyłem nierówno wypływającą z jej ciała chakrę. Było jej dużo, ale chaotyczna i niespokojna nie mogła się przydać za wiele do niczego.

- Skup się, mała – burknąłem. – Wypluwasz to z siebie na każdą stronę.

Przerwała ćwiczenie i spojrzała na mnie płaczliwie.

- Całe twoje ciało potrafi wydobyć z siebie chakrę – wyjaśniłem . – Postaraj się to robić równomiernie. Zacznij od mniejszych części ciała. Zbierz chakrę w ręce.

Pokiwała główką i złożyła rączki przed sobą. Już po chwili trzymała w rękach skondensowaną chakrę. Czułem, że było tego więcej niż ja byłbym w stanie kiedykolwiek z siebie wydobyć.

- A teraz spróbuj tak z każdym fragmentem twojego ciała.

Chakra rozproszyła się, a Senju spróbowała powtórzyć ćwiczenie raz jeszcze. Z początku szło jej to opornie, pod koniec jednak zrobiła znaczne postępy, regulując poziom wydobywanej siły.

- Idź spać – poleciłem w końcu. – Już późno.

Pokiwała główką i zawinęła się w płaszcz Hiruko, układając do snu.

- Dobranoc, panie Sasori – wyszeptała. – Kocham pana.

Skrzywiłem się tylko, ale nie odpowiedziałem. Ułożyłem się przy Hiruko i westchnąłem, spoglądając w rozgwieżdżone niebo. Dziś było przejrzyste. Przyjemne do oglądania. Dobrze. W końcu wiedziałem, że przyjdzie mi na nie patrzeć dość długo.

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz