Sasuke: pieczęć

 


Grabarz zachichotał, a Sasuke skrzywił się nieco.

- Jesteście siebie warci – burknął. – Starzy i szaleni.

- Cóż, to przynajmniej jakieś rozwiązanie na twoje niebywałe pragnienie wiecznego kalejdoskopu, Sasuke. Kazałeś mi coś wymyślić. Spróbujmy z tym.

- On nie jest Uchiha – mruknął Sasuke. – Co mi dadzą jego oczy?

- Może warto spróbować? – Madara wzruszył ramionami, rozlewając sake do swojego i Grabarza kieliszka.

Sasuke parsknął tylko, podnosząc się z miejsca.

- Miałeś coś wymyślić! – warknął. – A ty nadal robisz to samo! Wcale się nie dziwię, że Itachi chciał zmieść ten klan z powierzchni ziemi. Wymyśl coś, co nie zakłada cięcia każdego na swojej drodze na kawałki, ty bezużyteczny starcze!

Młody Uchiha wyszedł, trzaskając drzwiami. Ani Madara, ani Grabarz nie przejęli się tym. Uchiha wypił swoje sake i nalał sobie kolejną porcję.

- Oh… a więc jednak się udało – zachichotał Grabarz.

- Z grubsza. – Madara pokiwał głową. – A teraz… co naprawdę wymyśliłeś?

Mężczyzna zachichotał.

- Daj mi go na kilka dni – poprosił.

- Jeśli tylko zgodzi się pojechać. – Madara pokiwał głową.

- Zgodzi się, zgodzi. – Grabarz wypił sake i odetchnął. – Jest pierwszym, który ma szanse przerwać ten bezsensowny rytm waszego klanu. I ostatnim, który będzie musiał tak wiele za wszystko płacić.

Madara zmarszczył tylko brwi.

- Jest jeszcze problem jego pieczęci.

- Oh, tym zajmiemy się od razu. – Grabarz podniósł się z miejsca.

- Ściągniesz jego pieczęć? – Madara spojrzał zaszokowany na mężczyznę. – Nawet ja nie dałem rady. Wężowy zabezpieczył to jak mało co.

- Dam sobie radę. – Grabarz zachichotał tylko.

Gdy wyszedł, Madara podążył za nim. Sasuke znaleźli na wahadłach, ćwiczył tam bez żadnej broni. Pozwolili mu potrenować jeszcze kilkanaście minut, po czym Madara ściągnął go ostrym głosem.

- Co znowu? – mruknął niechętnie.

- Grabarz zabierze cię na kilka dni ze sobą – zauważył Madara.

- On? – Sasuke przechylił głowę zaskoczony. – Czemu on?

- Bo ja mam cię dość. – Madara westchnął. – Siadaj. Trzeba się jeszcze pozbyć tej pieczęci.

- Próbowałeś już kilka razy – burknął niechętnie, posłusznie jednak siadając na ziemi. – Lepiej to już by było ją wyciąć nożem.

- To nie będzie konieczne, Sasuke. – Grabarz uśmiechnął się upiornie. – Chociaż będzie podobnie bolało.

Młody Uchiha skrzywił się, ale posłusznie pozwolił Grabarzowi przyłożyć jedną dłoń do swojego ramienia. Drugą dłonią siwowłosy składał szeregi pieczętowania, mrucząc coś cicho pod nosem. Nie minęło kilka sekund, jak Sasuke zakrzyknął z bólu.

Krzyczał długo, szarpiąc się mocno. Grabarz przytrzymywał go jednak stale. Spod jego dłoni zaczął wydobywać się dym. Madara zmarszczył brwi, ale nie zatrzymał towarzysza.

W końcu Sasuke opadł wyczerpany na ziemię. Jego pieczęć zniknęła, pozostał po niej jedynie lekko zaczerwieniony ślad. Grabarz westchnął, strząsnął dłoń i zachichotał.

- Kiedy ruszacie? – zapytał Madara.

- Teraz. – Grabarz przerzucił sobie ciało Sasuke przez ramię. – Ucałuj ode mnie Chivę. Wrócę za kilka dni, Madara.

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz