Tobi: ojciec

 


Zajrzałem do Studni, ale zamiast pustego pomieszczenia, zauważyłem tam setki dusz. Stali równo, w szeregu, cisi i przerażający. A przed nimi trwała Malak.

Nie wyglądała tak, jak na co dzień. Swój lekki strój zamieniła na błyszczącą, mocną zbroję. W jej ręku tkwił zdobiony w zielono – czarne wstęgi miecz. Płaszcz, ciemny i poszarpany, wyszywany był zieloną nicią.

- Nie przeszkadzaj jej.

Izuna. Stanął obok mnie i ogarnął ze spokojem zarówno Malak, jak i setki dusz, które stały przed nią.

- Kto to jest? – zapytałem, przechylając głowę na bok. – Nie wyglądają jak ninja.

- Nie są nimi. – Izuna uśmiechnął się lekko. – To jej żołnierze. Każda jedna dusza, która zginęła pod jej rozkazami, trafiła do tej Studni. Zbieraliśmy ich kilka lat w jej kraju.

- Dlaczego? – zdziwiłem się.

- Nie wiem – przyznał cicho Izuna. – Powiedziała, że będzie ich wszystkich potrzebować. A skoro tak, dlaczego miałbym jej nie pomóc?

Dusze w Studni zakrzyknęły coś równo. Te kilka słów wypowiedziane było w dziwnym, obcym języku. Nie rozumiałem ich, mimo że Khalida i Izuna często posługiwali się nim, gdy rozmawiali samotnie.

- Wujku… Khalida bardzo wiele dla ciebie znaczy, prawda?

Zerknął na mnie zaskoczony. Zaraz jednak uśmiechnął się czule i pokiwał głową.

- Owszem – potwierdził. – Znam ją już bardzo długo, Tobirama. I od dawno sobie pomagamy.

- Dlaczego nigdy jej tego nie powiedziałeś, wujku? – zrobiłem niezadowoloną minę.

- Oj, nie powinieneś trenować? – burknął na mnie zniechęcony. – Twoje wodne techniki wciąż są beznadziejne, Tobirama.

Wydąłem policzki, zakładając ręce na pierś.

- Są trudne!

- Twój ojciec doskonale sobie z nimi radził – zauważył Izuna. – Nie byłby zadowolony, gdybyś nie potrafił opanować chociaż podstaw.

- Mój ojciec nawet nic o mnie nie wiedział…

- Tobirama! – Izuna skarcił mnie mocnym tonem.

Obrażony odwróciłem tylko głowę. Izuna westchnął i stuknął mnie palcem w czoło. Odwróciłem się natychmiast, trąc miejsce palcami. Nienawidziłem tego dziwnego gestu, którym Izuna obdarzał mnie nadzwyczaj często.

- Twój ojciec był naprawdę wielkim ninja – zaczął cichym tonem. – Powinieneś być dumny, że nosisz w sobie jego wolę.

- Co za różnica?... Nie ma go tu i nigdy nie będzie.

Izuna westchnął tylko.

- Nie wiedział o tobie, ale to nie znaczy, że nie mógłby być z ciebie dumny – zaprzeczył.

- Jego duszy nie ma w Studni? – zapytałem nagle.

Widziałem, że bym zaskoczony. Zaraz jednak uśmiechnął się lekko.

- Nie – odparł. – Nie zrobiła im tego. Mimo, że ją o to prosili.

- Prosili?

- Obaj Cienie chcieli, by zabrała ich ze sobą – wyjaśnił Izuna. – By wrzuciła ich do tej Studni, gdzie mieli wraz z resztą czekać na powrót. Ale nie zrobiła tego. Kazała im iść dalej.

Spuściłem tylko wzrok i pociągnąłem nosem.

- Oj, Tobirama.

Izuna stuknął mnie w czoło ponownie. Tym razem nie cofnąłem się tak gwałtownie. Przetarłem miejsce palcami i wydąłem niezadowolony wargi.

- Khalida mówiła zawsze, że jesteśmy odbiciem swoich przodków. Każdy nasz ruch i każda nasza myśl może nas do nich zbliżyć. Jeśli będziesz ćwiczył wodne techniki wystarczająco długo, zobaczysz w końcu swojego ojca. Hm?

Westchnąłem tylko.

- To najgorszy sposób na motywację, jaki słyszałem.

Izuna zaśmiał się i wskazał mi salę treningową.

- Idź – polecił. – Przyjdę za chwilę ci pomóc.

Pokiwałem głową i posłusznie skierowałem się na salę.

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz