Tobirama odetchnął tylko i spojrzał
na mnie z uwagą. Chociaż myślałam, że przyzwyczaił się już do widoku dusz na
moich ramionach, wciąż w jego czerwonych oczach widać było nie raz ten
pierwotny, ludzki strach. Uśmiechnęłam się tylko lekko do niego i wrzuciłam
dusze Zabuzy i Haku do Studni. Otrzepałam ręce i złapałam się pod boki.
- Co tu robisz? Studnia to nie
miejsce dla Ciebie, Tobiramuś.
- Coś mnie wołało – przyznał
cicho.
- Nie odpowiadaj nigdy temu –
poradziłam, zatrzaskując pokrywę Studni. – jeśli by cię wciągnęły, nawet ja nie
dam rady cię stamtąd wyciągnąć. Dobrze?
Pokiwał głową. Mógł dawno temu
przestać być dzieckiem, ale wciąż wydawał mi się taki nieporadny i zagubiony. A
może to tylko przez to, że był Uchiha i Senju jednocześnie.
- Ćwiczyłeś? – zapytałam,
wskazując na jego katanę.
- Tak – potwierdził z radością.
- Udało ci się wykonać techniki,
które wczoraj pokazał ci Izuna?
Mina Tobiramy wskazywała, że
nie, jednak mu się to nie udało. Uśmiechnęłam się czule i wskazałam mu głową
salę treningową.
- Jutro przyjedzie Izuna – zauważyłam.
– Lepiej, żebyś wiedział, w czym może Ci pomóc. No, ruszaj.
Tobirama westchnął i zmarszczył
niezadowolony nos. Ten gest… gdy stroił takie miny, robił to dokładnie w ten
sposób, jak młodszy z braci Senju. Mimowolnie zaśmiałam się i przeczesałam mu
włosy.
- Twój ojciec byłby naprawdę z
ciebie dumny, Tobirama – zauważyłam. – Ja jestem. Izuna też.
- Wiem – odparł, wysuwając się z
uścisku mojej dłoni . – Spróbuję jeszcze raz.
Pokiwałam głową i odprowadziłam
go spojrzeniem, gdy znikał za drzwiami sali. Sama odetchnęłam po chwili i
spojrzałam na Studnię. Jaśniała lekko i szeptała ku mnie nieśmiało. Była
spokojniejsza niż ta, którą widziałam w Twierdzy, ale wiedziałam, że to tylko
kwestia czasu, nim pełen dusz dół zacznie krzyczeć o wolność.
Miałam nadzieję, że do tego
czasu uda nam się z Grabarzem osiągnąć wszystko to, co było nam potrzebne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz