- Oj! Oj! Uchiha! Uchiha!
Odwróciła się na bok i wypluła
zalegającą jej w płucach wodę. Odetchnąłem i opadłem zmęczony obok niej. Ta
droga przez tunel, wyciąganie jej z wody i sztuczne oddychanie, które przed
chwilą jej sprawiłem, dało mi się we znaki.
Dziewczyna wykasłała całą wodę i
skuliła się przerażona. Nie dziwiłem jej się. Gdy w połowie drogi spanikowała
mi, po prostu ją unieszkodliwiłem. Mniej wyrywające się i rzucające na
wszystkie strony ciało łatwiej mi było holować.
Wyrównałem oddech i odgarnąłem
mokre włosy z czoła. Jaskinia, do której trafiliśmy, była jasno oświetlona. Po
mojej prawej znajdowało się wyjście, zasłonięte jedynie nierówną taflą
wodospadu. Stąd bez problemu mogliśmy już wrócić do wioski.
Podniosłem się powoli. Uchiha
też wstawała, wciąż kaszląc nierówno.
- No już, nie było tak źle –
westchnąłem. – Wstawaj, musimy się zbierać.
Spojrzała na mnie tym swoim
płaczliwym wzrokiem. Cholerna Uchiha. Pierwszy raz widziałem kogoś z jej klanu
tak nieporadnego i cichego.
- Rumi?! Rumi!
Przez wodospad przebił się
Izuna, a zaraz za nim wskoczył Madara. Obaj dopadli do Rumi. Izuna przyjrzał
się jej dokładnie, ale nie widząc żadnych obrażeń, wtulił ją w siebie mocno.
Poddała się jego czułemu gestowi bez oporu, sama szukając przy jego ciele
ochrony.
- Nic wam nie jest? – Madara
stanął obok mnie. – Hashirama już to idzie. Malak i Naomi też.
- Tak, wszystko w porządku –
burknąłem. – Lepiej naucz swoją siostrę pływać. Inaczej trzeba będzie ją
wiecznie ratować, Uchiha.
Madara zerknął na mnie
zaskoczony, ale zaraz uśmiechnął się dziwnie łagodnie. Nie spodobał mi się ten
uśmiech. Widziałem go już kilka razy u Malak, gdy kobieta zaczynała te swoje
dziwne rozmowy.
- Dziękuję, Tobirama.
Zmarszczyłem niezadowolony nos.
Pieprzeni Uchiha. Wiecznie tylko z nimi same kłopoty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz