- Sasori, dlaczego kłamiesz? –
zapytała go cicho Ino.
Lalkarz zatrzymał się i spojrzał
za siebie.
- Niby w czym? – ofuknął ją z
wyrzutem.
- Nikt nic ci nie kazał
przekazać – zauważyła. – A Deidara nie dał kwiatów. Kłamiesz... Sasori,
dlaczego?
Rudy odwrócił wzrok i zwiesił
nieco głowę.
- Bo prawda może okazać się zbyt
bolesna – szepnął.
Dziewczyna podeszła do niego i
złapała go za rękę, ściągając z parapetu. Lalkarz posłusznie stanął przed nią,
uciekając jednak wzrokiem po ścianach wokoło.
- Sasori... spójrz na mnie –
poprosiła go cicho.
Lalkarz przeniósł wzrok na
dziewczynę.
- Sasori... dlaczego mi to
robisz? – zapytała. – Najpierw pojawiasz się w moim świecie, otumaniasz, a
potem odchodzisz. A gdy cię znalazłam, ty mi mówisz, że musisz już iść.
Sasori... dlaczego?
- Ino... – szepnął niemal czule.
– Ty mnie nie możesz kochać. Nikt mnie nie może kochać. Ja nie jestem kimś,
kogo można pokochać. Ja nie jestem nawet człowiekiem.
Dziewczyna zamrugała nieco
powiekami.
- Nie wierzysz mi, prawda? –
szepnął, kręcąc głową. – Ino... spójrz na mnie. Ja... ja zrobiłem sobie coś
strasznego, coś, czego naprawdę żałuję. I przez to teraz musisz to usłyszeć,
Ino. Ja nie zasługuję na jakiekolwiek uczucie, którymi obdarzyłby mnie
ktokolwiek.
- Sasori, co ty... – zaczęła.
Lalkarz uśmiechnął się smutno i
złapał za dłoń dziewczyny, po czym ułożył ją sobie na policzku.
- Widzisz kim jestem? – zauważył
z goryczą. – Mnie nie można pokochać, Ino.
- Sasori... – szepnęła, dotykając
gładkiego drewna.
Ręka ino zjechała z twarzy
Sasoriego i zahaczyła o jego płaszcz. Mężczyzna nie opierał się, gdy Yamanaka
powoli rozpięła materiał.
Ino wpatrywała się jak zaklęta w
drewniane ciało lalkarza. Sasori zamknął oczy, mocno zaciskając zęby – bał się,
tak bardzo bał się reakcji blondynki. Dziewczyna uniosła rękę i pogładziła
drewno opuszkami placów. Tors lalkarza był miękki i gładki. Młoda Yamanaka
przeniosła palce na policzek Sasoriego, delikatnie gładząc go opuszkami.
- Po prostu – zaczął lalkarz z
wciąż zamkniętymi oczyma. - Zapomnij o mnie, Ino.
- Sasori.... – zaczęła cicho. –
Ale o tobie nie można zapomnieć. Sasori, ja... ja cię kocham.
Marionetkarz z Suna otworzył
zaskoczony oczy i dopiero wtedy zauważył rękę Ino na swoim policzku. Drgnął nieco,
wpatrzony w niebieskie oczy dziewczyny.
- Ino... – szepnął.
- Sasori, ja cię kocham –
powtórzyła pewnie, obejmując go rękoma. – Ja cię naprawdę kocham.
Lalkarz niepewnie objął ją
rękoma, opierając policzek o jej czoło.
- Ino... ty mnie nie możesz kochać
– zauważył cicho.
- Ale cię kocham – powiedziała.
– Sasori, ja cię naprawdę kocham.
Marionetkarz zamrugał nieco
oczyma.
- Sasori... nie zostawiaj mnie
więcej – poprosiła go. – Proszę cię, nie zostawiaj mnie.
- Ino, ja... – zaczął. – Ino, ja
też cię kocham.
Dziewczyna uśmiechnęła się pod
nosem. Właśnie jej mała, naiwna nadzieja doczekała się spełnienia.
~ * ~
- Shikamaru, ale co to niby
znaczy, że odeszła? – zapytał Choji.
- Aleście upiedliwi – westchnął
młody Nara. – Sami sobie przeczytajcie...
Wręczył Choji’emu, Sakurze i
reszcie list.
~ * ~
Moi drodzy!
Odchodzę... po prostu czuję,
że tu, w Liściu, nie znajdę tego, co mogłabym znaleźć gdzieś indziej.
Wybaczcie, ale muszę i chcę to zrobić. Nie martwicie się o mnie, będę w dobrych
rękach. Kocham was wszystkich.
Ino.
~ * ~
‘Upierdliwe te baby... –
pomyślał z uśmiechem Shikamaru. – A miłość jest jeszcze bardziej beznadziejna.’
~ * ~
- Hej, Itachi! – Uchiha usłyszał
radosny głos. – Co tu robisz?
- Kat... – kruczowłosy
uśmiechnął się pod nosem. – Tak tylko siedzę.
Szarooka usiadła obok chłopaka i
ściągnęła buty, podobnie jak Uchiha zanurzając nogi w chłodnej wodzie
strumienia na jednej z sal treningowych.
- Kat... czy ty potrafisz leczyć
na odległość? – zapytał nagle Itachi.
- No co ty! – zaśmiała się. –
Chyba że na odległość kilku metrów i to tak z trudem.
- Wiesz, śniłaś mi się. Wtedy,
gdy leżałem ranny – szepnął. – I w tym śnie uleczyłaś mnie. Na ławce wśród
słoneczników. Pamiętam to. A potem obudziłem się całkiem zdrowy.
Szarooka zaśmiała się,
rozchlapując nieco wody.
- Itachi... kto dałby radę
pojawić się we śnie i leczyć? – zapytała przekornie. Do tego wśród
słoneczników. I oglądając wilki i łasiczki.
- Nie mówiłem nic o wilkach i
łasiczkach – zauważył ze zdziwieniem Uchiha. – Kat...? Kat. Kat! No nie! Kat!
Ty mnie uleczyłaś!
Dziewczyna tylko spojrzała w
sufit.
- Kat! – zawołał Itachi. – Ej,
Kat!
- Tajemnica... – szepnęła z uśmiechem.
KONIEC
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz