Kwiat czternasty: Dzwoneczki szczęśliwego zakończenia


- Sasori, dlaczego kłamiesz? – zapytała go cicho Ino.

Lalkarz zatrzymał się i spojrzał za siebie.

- Niby w czym? – ofuknął ją z wyrzutem.

- Nikt nic ci nie kazał przekazać – zauważyła. – A Deidara nie dał kwiatów. Kłamiesz... Sasori, dlaczego?

Rudy odwrócił wzrok i zwiesił nieco głowę.

- Bo prawda może okazać się zbyt bolesna – szepnął.

Dziewczyna podeszła do niego i złapała go za rękę, ściągając z parapetu. Lalkarz posłusznie stanął przed nią, uciekając jednak wzrokiem po ścianach wokoło.

- Sasori... spójrz na mnie – poprosiła go cicho.

Lalkarz przeniósł wzrok na dziewczynę.

- Sasori... dlaczego mi to robisz? – zapytała. – Najpierw pojawiasz się w moim świecie, otumaniasz, a potem odchodzisz. A gdy cię znalazłam, ty mi mówisz, że musisz już iść. Sasori... dlaczego?

- Ino... – szepnął niemal czule. – Ty mnie nie możesz kochać. Nikt mnie nie może kochać. Ja nie jestem kimś, kogo można pokochać. Ja nie jestem nawet człowiekiem.

Dziewczyna zamrugała nieco powiekami.

- Nie wierzysz mi, prawda? – szepnął, kręcąc głową. – Ino... spójrz na mnie. Ja... ja zrobiłem sobie coś strasznego, coś, czego naprawdę żałuję. I przez to teraz musisz to usłyszeć, Ino. Ja nie zasługuję na jakiekolwiek uczucie, którymi obdarzyłby mnie ktokolwiek.

- Sasori, co ty... – zaczęła.

Lalkarz uśmiechnął się smutno i złapał za dłoń dziewczyny, po czym ułożył ją sobie na policzku.

- Widzisz kim jestem? – zauważył z goryczą. – Mnie nie można pokochać, Ino.

- Sasori... – szepnęła, dotykając gładkiego drewna.

Ręka ino zjechała z twarzy Sasoriego i zahaczyła o jego płaszcz. Mężczyzna nie opierał się, gdy Yamanaka powoli rozpięła materiał.

Ino wpatrywała się jak zaklęta w drewniane ciało lalkarza. Sasori zamknął oczy, mocno zaciskając zęby – bał się, tak bardzo bał się reakcji blondynki. Dziewczyna uniosła rękę i pogładziła drewno opuszkami placów. Tors lalkarza był miękki i gładki. Młoda Yamanaka przeniosła palce na policzek Sasoriego, delikatnie gładząc go opuszkami.

- Po prostu – zaczął lalkarz z wciąż zamkniętymi oczyma. - Zapomnij o mnie, Ino.

- Sasori.... – zaczęła cicho. – Ale o tobie nie można zapomnieć. Sasori, ja... ja cię kocham.

Marionetkarz z Suna otworzył zaskoczony oczy i dopiero wtedy zauważył rękę Ino na swoim policzku. Drgnął nieco, wpatrzony w niebieskie oczy dziewczyny.

- Ino... – szepnął.

- Sasori, ja cię kocham – powtórzyła pewnie, obejmując go rękoma. – Ja cię naprawdę kocham.

Lalkarz niepewnie objął ją rękoma, opierając policzek o jej czoło.

- Ino... ty mnie nie możesz kochać – zauważył cicho.

- Ale cię kocham – powiedziała. – Sasori, ja cię naprawdę kocham.

Marionetkarz zamrugał nieco oczyma.

- Sasori... nie zostawiaj mnie więcej – poprosiła go. – Proszę cię, nie zostawiaj mnie.

- Ino, ja... – zaczął. – Ino, ja też cię kocham.

Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem. Właśnie jej mała, naiwna nadzieja doczekała się spełnienia.

 

~ * ~

 

- Shikamaru, ale co to niby znaczy, że odeszła? – zapytał Choji.

- Aleście upiedliwi – westchnął młody Nara. – Sami sobie przeczytajcie...

Wręczył Choji’emu, Sakurze i reszcie list.

 

~ * ~

 

Moi drodzy!

Odchodzę... po prostu czuję, że tu, w Liściu, nie znajdę tego, co mogłabym znaleźć gdzieś indziej. Wybaczcie, ale muszę i chcę to zrobić. Nie martwicie się o mnie, będę w dobrych rękach. Kocham was wszystkich.

Ino.

 

~ * ~

 

‘Upierdliwe te baby... – pomyślał z uśmiechem Shikamaru. – A miłość jest jeszcze bardziej beznadziejna.’

 

~ * ~

 

- Hej, Itachi! – Uchiha usłyszał radosny głos. – Co tu robisz?

- Kat... – kruczowłosy uśmiechnął się pod nosem. – Tak tylko siedzę.

Szarooka usiadła obok chłopaka i ściągnęła buty, podobnie jak Uchiha zanurzając nogi w chłodnej wodzie strumienia na jednej z sal treningowych.

- Kat... czy ty potrafisz leczyć na odległość? – zapytał nagle Itachi.

- No co ty! – zaśmiała się. – Chyba że na odległość kilku metrów i to tak z trudem.

- Wiesz, śniłaś mi się. Wtedy, gdy leżałem ranny – szepnął. – I w tym śnie uleczyłaś mnie. Na ławce wśród słoneczników. Pamiętam to. A potem obudziłem się całkiem zdrowy.

Szarooka zaśmiała się, rozchlapując nieco wody.

- Itachi... kto dałby radę pojawić się we śnie i leczyć? – zapytała przekornie. Do tego wśród słoneczników. I oglądając wilki i łasiczki.

- Nie mówiłem nic o wilkach i łasiczkach – zauważył ze zdziwieniem Uchiha. – Kat...? Kat. Kat! No nie! Kat! Ty mnie uleczyłaś!

Dziewczyna tylko spojrzała w sufit.

- Kat! – zawołał Itachi. – Ej, Kat!

- Tajemnica... – szepnęła z uśmiechem.


KONIEC

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz