Kwiat trzynasty: Kaczeńce straconej szansy

 


Ino weszła do swojego pokoju i oparła się ciężko o drzwi. Zsunęła się po nich i ukryła twarz w dłoniach, próbując powstrzymać cisnące się do jej oczu łzy. Dlaczego? Dlaczego?!... Na świecie jest tylu mężczyzn, a ona musiała się akurat zakochać w tym najbardziej niedostępnym, zimnym i gburowatym! Dlaczego?!

- Jestem idiotką – warknęła na siebie przez łzy.

Nie dała rady już dłużej powstrzymać płaczu. Po prostu pozwoliła, by raz po raz łzy spływały z jej oczu, skapując dużymi kroplami na podłogę.

Wiedziała, że odrzucenie boli. Nie wiedziała, że aż tak.

Dziewczyna siedziała tak jeszcze przez chwilę, aż w końcu jej oczy przyschły, nie mogąc już wylać więcej łez. Zamknęła powieki i jak na złość przed oczyma stanął jej Sasori. Sasori, wpatrujący się w nią tym dziwnym wyrazem brązowych tęczówek. Jego palce drżały nieco, płaszcz powiewał delikatnie na wietrze. Ino szybko otworzyła oczy i objęła rękoma kolana, odgradzając się od swoich głupich wyobrażeń.

Po godzinie siedzenia wstała i ogarnęła się. Spojrzała w lustro – śladów po łzach już nie było praktycznie widać. Dziewczyna wyszła z pokoju i skierowała się do gabinetu Lidera. Zapukała i po usłyszeniu pozwolenia, otworzyła drzwi. W pomieszczeniu, za masywnym biurkiem, siedział Pein. Obok niego stała Kat, trzymając w ręku jakieś papiery.

- Ino? – Głos rudego rozległ się po pokoju.

- Zrobiłam, co do mnie należało – zauważyła blondynka, zamykając za sobą drzwi. – Chcę wrócić do Liścia.

Lider już otwierał usta, ale Kat położyła mu rękę na ramieniu, przez co rudy zamilkł natychmiast. Szarooka popatrzyła na dziewczynę i skinęła głową.

- Zostaniesz uśpiona i odprowadzona do bram Liścia – poinformowała ją. – Nie było cię tam ponad miesiąc. Oficjalna wersja twojego porwania wygląda następująco: zostałaś napadnięta przez dwóch członków Brzasku, gdy obudziłaś się, znajdowałaś się w ciemnej celi. Więcej miejsc przez miesiąc nie widziałaś. Co dzień przychodziła jedna i ta sama osoba, najlepiej opisz mnie, i wypytywała się o Liść. Nie powiedziałaś nic. Zostałaś ponownie uśpiona i podrzucona pod bramę wioski. Zrozumiałaś?

Ino skinęła krótko głową.

- Mam nadzieję, że ta wersja pojawi się w raportach dla Cienia – zauważyła Kat. – Brzask nie ścierpi nieposłuszeństwa i zdrady wśród swoich. Pójdziesz teraz ze mną.

Szarooka wyszła z gabinetu, a za nią cicho podążyła Ino. Kat zaprowadziła ją do laboratorium i stanęła przed jedną z szafek, które Ino nigdy nie mogła otworzyć. Na drzwiczkach widniała skomplikowana pieczęć w kształcie pięcioramiennej gwiazdy. Wiele ze znaków było Ino nie znanych. Kat przyłożyła palce jednej ręki do czubków, a pieczęć rozjarzyła się nieco i zniknęła. Szarooka wyjęła z szafki jedną fiolkę i gdy zamknęła drzwiczki, pieczęć samoistnie pojawiła się na nich.

- Wypij – poleciła Kat.

Ino spojrzała niepewnie na fiolkę.

- Chcesz wrócić do Liścia, czy nie? – zapytała spokojnie Kat. – Teraz masz wybór, Ino. Wypij, albo zostań tu.

Młoda Yamanaka wzięła fiolkę i wypiła jej zawartość. Już po minucie poczuła się senna i opadła w wyciągnięte przez Kat ramiona.

 

~ * ~

 

Obudziła się i od razu zmrużyła oczy przed bielą sali. Rozpoznała pomieszczenie od razu – znajdowała się w szpitalu Liścia. Przy jej łóżku samotnie siedział Shikamaru.

- Czy to nie jest aby upierdliwe tak często tu lądować? – zapytał znudzonym głosem.

- Shika? – szepnęła dziewczyna. – To naprawdę ty!

- Beznadzieja, co nie? – rzucił z nikłym uśmiechem.

Dziewczyna wstała powoli i przytuliła do siebie chłopaka. Nieco zaskoczony jej ruchem mimo wszystko także ją przytulił.

- Gdzieś ty się szlajała przez miesiąc? – zapytał ją. – Wysyłaliśmy tyle grup pościgowych i poszukiwawczych, a po tobie nie było nawet śladu...

- Ja... Brzask mnie porwał – przyznała. – Więzili mnie i chcieli informacji o Liściu.

Shikamaru uniósł nieco brwi do góry.

- Brzask? – powtórzył. – Powinnaś opowiedzieć wszystko Piątej.

Dziewczyna tylko skinęła głową. Po chwili uśmiechnęła się do Nary.

- Shika... – zaczęła. – Naprawdę się o mnie tak martwiliście?

- Jesteś upierdliwa – zauważył niechętnie chłopak. – Tak, owszem... martwiliśmy się. Czy to aby beznadziejne stwierdzenie poprawiło ci humor?

Ino skinęła ochoczo głową. Nara westchnął ciężko.

- Baby są upierdliwe... – zauważył.

 

~ * ~

 

Szarooka uchyliła się nieco przed lecącą w jej stronę częścią marionetki. Kolejną złapała i odłożyła spokojnie na bok.

- Podobno chciałeś, żeby stąd odeszła... żeby żyła swoim życiem w Liściu – zauważyła, patrząc ze stoickim spokojem na Sasoriego.

- Zamknij się! – warknął na nią. – Ty... ty nic nie rozumiesz! Nic!

- Uważasz mnie za jakiegoś emocjonalnego potwora? – zapytała cicho.

- Nie, cholera! – krzyknął, jednym ruchem ręki strącając wszystko ze stołu roboczego. – Nie! Tutaj tylko ja jestem pieprzonym potworem!

Uderzył pięścią w stół, a mebel przełamał się w połowie i żałośnie opadł na podłogę. Sasori cofnął się o krok i usiadł ciężko obok łóżka.

- Sasori... ty ją kochasz – zauważyła cicho Kat. – Czemu nigdy jej tego nie powiedziałeś?

- Oszalałaś?! – warknął. – Ja?! Ja kochający kogoś?! Jestem potworem i nie zasługuję na to, by kochać i być kochanym.

- Eh... – westchnęła Szarooka, przewracając oczyma. – A Ino? Czy Ino zasługuje na to, by ktoś ją zranił? By żyła świadomością odrzucenia?

- Cholera! – syknęła Sasori, mocno przyciskając palce do skroni. – Cholera.

- Nie choleruj mi tu. – Kat uśmiechnęła się czule. – Zrobiłbyś coś.

- Co?! Co do diabła mam zrobić?! – krzyknął, patrząc ze złością na Kat.

- Może zacznij od prawdy? – podsunęła Dealupus, opierając się plecami o ścianę. – Idź do Liścia... przemkniesz się bez problemu. Idź i porozmawiaj z nią.

- Ty naprawdę oszalałaś... – szepnął.

- Pewnie już dawno temu – zaśmiała się. – Co ci szkodzi? Jeszcze coś możesz stracić, Sasori? Skoro ona cię kocha, chyba pójście do niej to dobry pomysł.

Chłopak spojrzał na nią zaszokowany.

- Co? – zapytał głupio.

- Ona cię kocha – powtórzyła Kat. – Zakochała się w tobie.

Sasori wciąż patrzył na nią szeroko rozwartymi oczyma... Kocha? Ino go kocha? Jak? Jak mogła zakochać się w kimś takim, jak on? W niedorobionym dziele? W potworze? W kimś, kto nie może jej praktycznie nic dać... Jak...?

- Wrócę... później – szepnął, wstając.

Wyszedł z pokoju, zamykając za sobą cicho drzwi. Szarooka westchnęła i spojrzała na rozbite części marionetki, przełamany stół i ogólny bałagan, który narobił lalkarz.

- Jasne, idź sobie... – westchnęła ze zrezygnowaniem, podwijając rękawy płaszcza. – Ja tu posprzątam.

 

~ * ~

 

Sasori przeskoczył nad niewielkim strumieniem i zatrzymał się na chwilę. Na brzegu rzeczki rosły żółte kaczeńce. Lalkarz pochylił się i zebrał część kwiatów. W drodze do Liścia starannie ułożył je w niewielki bukiet.

W końcu stanął przed bramą wioski. Zgodnie z poradami Kat przemknął się wschodnim murem i skorzystał z jednego z tajnych przejść, o których aktualnie wiedziała już chyba tylko Dealupus.

Sasori skierował się w doskonale już znaną sobie drogę i stanął przed kwiaciarnią Yamanaka po drugiej stronie ulicy, gdzie trwał chwilę ukryty w cieniu budynków. W sklepie paliło się jeszcze światło, a przez szybę lalkarz widział krzątającą się Ino.

Dziewczyna musiała już zamknąć sklep i rozbiła ostatnie porządki. Za kilka minut wejdzie do swojego pokoju na piętrze. Sasori przemknął się przez ulicę i wskoczył na dach kwiaciarni.

Cicho wślizgnął się do pokoju Ino poprzez otwarte okno. Kaczeńce włożył do wazonika z wodą, z którego wcześniej wyrzucił uschniętą już stokrotkę. Usiadł na łóżku, rozglądając się ciekawie po pokoju.

W końcu drzwi otworzyły się i do pokoju wpadła smuga światła. Sasori uniósł oczy i spojrzał na spowitą światłem wylewającym się z korytarza Ino. Dziewczyna wpatrywała się zaszokowana w lalkarza. W końcu zamknęła za sobą drzwi i stanęła ze zwieszoną głową w pokoju.

- Sasori – zaczęła, gdy cisza zrobiła się już nieznośna.

- Ino... ja... – Lalkarz wstał i podszedł do dziewczyny. – Chciałem porozmawiać...

- Znowu masz zamiar porwać mnie do Brzasku? – zapytała ironicznie, uśmiechając się lekko. – Dopiero co wróciłam.

- Nie, ja... – zaciął się. – Ino, posłuchaj mnie... nie wiem, co ty do mnie czujesz, ale...

- Co ja czuję? – przerwała mu. – Od kiedy to przejmujesz się tym, co ja czuję?

Sasori drgnął nieco. Z jednej strony był speszony słowami dziewczyny, z drugiej rozeźlony tym, że mu przerwała. Spojrzał na nią dziwnie błagalnymi oczyma.

- Ino... odeszłaś i z nikim się nie pożegnałaś – zauważył nieco burkliwie. – A teraz mi przerywasz.

- Mogłabym się pożegnać z Deidarą i Itachim, ale nie miałam zbyt wiele czasu – odpowiedziała. – Nie sądzę, że ktoś jeszcze by po mnie zatęsknił. No, może Zetsu.

Lalkarz spojrzał na nią z nieukrywanym wyrzutem w oczach.

- Ino... ja... – zaczął się jąkać, a po chwili westchnął i zrezygnowany zwiesił swoje ramiona. – Masz rację. Przyszedłem tylko powiedzieć ci, że reszta życzy ci szczęścia w Liściu. Deidara kazał przekazać kwiaty. Muszę już iść.

Ino drgnęła nieco. Sasori tymczasem skierował się do okna i wskoczył na parapet.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz