cicha jaskinia

 


Było już bardzo ciemno, gdy krucha postać wymknęła się z domu klanu Hyuga. Hinata, ubrana w ciemny płaszcz z kapturem, niosła w ręku ciężką torbę. Cicho przekradła się w stronę lasu. Cały czas miała aktywowane swoje białe oczy, dzięki czemu mogła o wiele wcześniej wiedzieć o czyjejś obecności.

Weszła głęboko w las i szła kilkanaście minut, aż wreszcie dotarła do wręcz nieodwiedzanej części puszczy Liścia. Przeskoczyła nad niewielkim strumieniem i stanęła przed dobrze ukrytym wśród gąszczu krzewów wejściem do jaskini. Sprawdziwszy, czy nikogo nie ma w pobliżu, odsunęła zasłonę z bluszczu i zagłębiła się w ciemność. Przeszła kilka metrów wąskim korytarzem, aż dotarła do niewielkiej, ale suchej groty.

Położyła torbę na ziemi i wyszperała z niej świece. Grotę zalało mdłe światło. Hinata spojrzała na leżącego pod skalną półką białowłosego. Porozkładała świcie i podeszła do chłopaka. Opatrzyła mu wszystkie rany na jego ciele i okryła go kocem. Jego płaszcz leżał obok, cały postrzępiony i we krwi. Czerwonawe ostrze kosy, leżącej pod ścianą, odbijało światło świec.

Hinata wypakowała resztę rzeczy z torby i usiadła przy białowłosym. Jego pierś unosiła się w równomiernym oddechu. Dziewczyna obawiała się teraz tylko jednego. Co będzie, gdy białowłosy się obudzi?

Odpowiedź przyszła o wiele wcześniej niźli by się Hinata tego spodziewała. Po prostu nagle oczy chłopaka się otworzyły. Białowłosy porozglądał się wokół, aż wreszcie dostrzegł Hyugę. Zmrużył nieco oczy, jakby nie dowierzając, że tak krucha dziewczyna może siedzieć przy takim mordercy, jak on.

Wreszcie i Hinata dostrzegła, że chłopak się obudził. Chciała się cofnąć, ale nie zdążyła. Białowłosy chwycił ją za rękę. Hinata nawet nie próbowała się mu wyrwać, wiedziała, że i tak nic by to nie dało.

- Gdzie jestem? – zapytał spokojnie, siadając.

Hinata nie odpowiedziała mu, drżąc ze strachu. Mężczyzna w końcu zauważył, co działo się z dziewczyną.

- A tak, przepraszam – wyszeptał, puszczając jej rękę.

Hyuga momentalnie odskoczyła w tył, patrząc zaszokowana na białowłosego. Morderca, przestępca klasy S, członek Brzasku właśnie przeprosił! W głowie nie mieściło się to Hinacie.

- Odpowiesz na moje pytanie? – powiedział spokojnie, patrząc zaciekawiony na jej białe oczy.

- W Liściu – wydusiła z siebie. – W jaskini we wschodniej części wioski.

Chłopak skrzywił się nieco. Próbował się podnieść, jednak głębokie rozcięcie na nodze uniemożliwiało mu ruch.

- Nie wstawaj! – zawołała dziewczyna, niepewnie podchodząc do chłopaka. – Jesteś ranny. Mogłeś zginąć.

- Mało o mnie wiesz. – Ninja parsknął śmiechem, ale posłusznie pozostał na miejscu. – Mam na imię Hidan.

- Hinata – odpowiedziała. – Hinata Hyuga.

-Mogłabyś mi podać trochę wody, Hinata? – zapytał.

Skinęła głową i podała mu kubek z czystą wodą. O mało co go nie upuściła, gdy Hidan delikatnie musnął opuszkami palców jej dłoń.

- Odpowiesz mi jeszcze na kilka pytań, Hinata? – zapytał spokojnie Hidan. Dziewczyna skinęła głową. – Kiedy odbyła się walka na moście? ANBU z Brzaskiem?

- Wczoraj w nocy – odpowiedziała.

- Jeden dzień  – szepnął do siebie Hidan. – Złapali kogoś innego z Brzasku?

- Nie – szepnęła.

Zmarszczył brwi, zastanawiając się nad czymś intensywnie.

- Dlaczego nie jestem w więzieniu pod strażą ANBU? – zapytał w końcu.

- Bo... ja... – zaczęła cicho. – Ja...

- Nie wydałaś mnie swojej wiosce? – zapytał zaskoczony. – Opatrzyłaś i uratowałaś wroga. Hinata, więc albo jesteś bardzo odważna, albo szalona.

Spuściła głowę, ukrywając za pasmami włosów swoje rumieńce.

- Dziękuję, Hinata – usłyszała szept Hidana. – Ja nie jestem dobrym człowiekiem. Nie wiem, jak jesteś odważna, ale widocznie bardzo, skoro poświęciłaś się dla nieznanego człowieka i to do tego wroga.

Nie odpowiedziała mu, sama nie wiedząc, co mogła powiedzieć. Hidan, który był przestępcą i mordercą, on, wróg Liścia, jako jedyny na świcie powiedział, że jest odważna, zdolna do poświęcenia.

- Hinata – usłyszała cichy szept Hidana. – Czy ty się mnie boisz?

Uniosła oczy i spojrzała w fioletowe źrenice mężczyzny. Wpatrywał się w nią z wyczekiwaniem i niemą prośbą. Czy się bała? Mimo wszystko był to przestępcą.

- J-ja... Nie wiem... – przyznała. – Nie znam cię.

- Byłoby lepiej, gdybyś nie znała – rzucił. – W ogóle.

 

~ * ~

 

Rankiem obudziła się i natychmiast zerwała z łóżka. Było jeszcze wcześnie, ale dziewczyna już się ubrała i spakowała do torby trochę jedzenia dla Hidana.

- A ty gdzie tak wcześnie, córciu? – zapytała ją matka.

- Trening – rzuciła w drzwiach Hinata.

Jej matka uśmiechnęła się na to nieznacznie. Cieszyła się, że Hinata wreszcie zaczęła z chęcią trenować. Młoda Hyuga natomiast wręcz na złamanie karku biegła do ukrytej jaskini. Miała aktywowaną własną linię krwi, dzięki czemu wyczuwała obecność patroli ANBU i innych shinobi, zręcznie je omijała, nie rzucając się w oczy. Przed samą jaskinią jeszcze raz sprawdziła, czy wokoło nie ma nikogo.

Hidan siedział tam, gdzie zostawiła go w nocy. Na kolanach trzymał kosę, dokładnie oglądając jej ostrza. Gdy zobaczył dziewczynę, uśmiechnął się nieznacznie.

- Dzień dobry, Hinata – przywitał ją.

Dziewczyna wymruczała jakieś pozdrowienie i usiadła obok mężczyzny, podając mu jedzenie. Hidan zerknął na nią nieco zaskoczony, ale w końcu przyjął jedzenie z wdzięcznością.

- Hinata, czy dużo ANBU patroluje tereny wokół jaskini? – zapytał nagle.

- Nie możesz teraz odejść! – zawołała.

- Muszę i to jeszcze dziś – powiedział spokojnie. – Ktoś bardzo mi bliski będzie mnie szukał, Hinata. Nie podda się, a ja nie chcę, by stała się jej krzywda.

- Ale... Twoje rany... – zaczęła płaczliwie. – Nie masz sił, żeby uciec ANBU. Zabiją cię.

Hidan uśmiechnął się.

- Hinata, mnie nie można zabić – przyznał. – Jestem nieśmiertelny.

- Ale... – zaczęła zaszokowana. – Jak to?

Hidan w odpowiedzi wyciągnął swój naszyjnik i pokazał go dziewczynie.

- To znak mojego boga, Jashina – powiedział. – Mój bóg dał mi nieśmiertelność i siłę w zamian za to, że mu służę, Hinata. Dlatego nie można mnie zabić. Poza tym nie potrzebuję wielu sił, aby uciec. Dam sobie radę.

Skończył jeść i podziękował dziewczynie. Jęknął nieznacznie, wstając, ale nie dał po sobie poznać, że ruch sprawia mu ból. Z jednej ze swoich sakw wyjął niewielkiego papierowego ptaka, który chyba cudem nie uległ zniszczeniu w wodzie. Jashinista wypisał na nim kilka słów i wypuściła ptaka na zewnątrz.

- Za godzinę mnie tu już nie będzie, Hinata – powiedział cicho, odwracając się do dziewczyny. – Chcę, żebyś wiedziała, jak bardzo jestem ci wdzięczny. Nie rozumiem tego, co dla mnie zrobiłaś. Ja nie jestem dobrym człowiekiem.

Hyuga nie zdołała wydusić z siebie ani słowa. Siedziała bezczynnie na jednym z koców, które sama przyniosła, mając nadzieję, że jakiś szalony przypadek sprawi, iż Hidan zostanie tu dłużej.

Szybko odsunęła od siebie te myśli. Przecież on jest przestępcą, to członek Brzasku. Ona nie może chcieć, żeby on z nią został.

Tyle że Hidan powiedział, że jest odważna. Hidan podziękował jej za to, co zrobiła. Hidan docenił, że się starała. Hidan... Jako jedyna osoba w całym jej życiu docenił te jej małe gesty i to, kim była. W końcu jej własny ojciec nazywał ją czarną owcą, Naruto ignorował ją, a koledzy i koleżanki wyśmiewali się z jej nieśmiałości i słabości.

- Hinata, o czym myślisz? – zapytał ją nagle Hidan, rozbawionym tonem wypowiadając lekko słowa.

Podniosła wzrok i spojrzała w pełne oczekiwania fioletowe oczy chłopaka.

- Dlaczego w jesteście tacy silni? – zapytała nagle. – Cały Brzask? Co sprawia, że każdy się was boi?

- Sam nie wiem, Hinata – przyznał. – Brzask to składanka jedenastu najlepszych ninja tego świata. Chyba po prostu długo walczyliśmy i jesteśmy w tym naprawdę dobrzy.

- Dlaczego zbieracie ogoniaste? – zapytała.

Hidan spojrzał na nią podejrzliwie. Hinata spuściła wzrok, ganiąc siebie za własną ciekawość. Teraz mężczyzna mógł pomyśleć sobie o niej, jak o wysłanniku Liścia, który miał wyciągnąć informacje.

- Ogoniaste posiadają najsilniejszą chakrę tego świata – powiedział Hidan. – Dlatego ich potrzebujemy.

- Teraz pewnie myślisz, że pytam tylko po to, aby przekazać informacje wiosce – zauważyła cierpko.

- A na zewnątrz czeka oddział ANBU? – zapytał Hidan, uśmiechając się do niej. – Nie, Hinata. Nie myślę tak. Jesteś inna, nie zdradzasz raz obranej drogi.

Na zewnątrz zawył wilk. Hidan uniósł głowę i zamruczał coś pod nosem.

- Muszę już iść, Hinata – powiedział, wstając i idąc do wyjścia. – Mam nadzieję, że nigdy więcej nie przyjdzie ci mnie spotkać.

- Do zobaczenia, Hidan – powiedziała cicho, nawet nie odwracając się, by spojrzeć na jego sylwetkę.

Zatrzymał się w połowie kroku, ale nie powiedział nic. Po minucie wyszedł z jaskini, a z oczu Hinaty spłynęła samotna łza.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz