11

 


Hinata zerknęła za siebie i nieomal zamarła. Przez ulicę w akompaniamencie wrzasków tłumu przechodziła właśnie drużyna Hatake wraz z Saiem i Yamato. Na ramieniu Kakashi miał przewieszonego dopiero co pokonanego, związanego członka Brzasku.

- Tobi – szepnęła błagalnie Hinata.

Stojąca obok niej Sakura spojrzała na nią zaszokowana, podobnie zresztą, jak i Shino, który dowiedziawszy się o problemach przyjaciółki z drużyny, znalazł się niemal natychmiast przy niej. Aburame zmrużył tylko niezauważalnie brwi i przyciągnął do siebie Hyugę, która z ufnością wtuliła się w ramię kolegi, znad niego obserwując idących ulicą zwycięzców pojedynku.

- Tobi – jęknęła.

- Hinata, chodź stąd – szepnął Aburame.

Hyuga dała się posłusznie wyciągnąć z tłumu ludzi i podążyła za Shino. Aburame w końcu usadził białooką na parkowej ławeczce i sam usiadł obok.

- Hinata, o co chodzi? – zapytał poważnie. – Skąd znasz tamtego faceta?

- To Tobi – szepnęła.

- Jaki Tobi? – nieomal jęknął Aburame. – Hinatka...

- Ja... walczyłam z nim na ostatniej misji – zaczęła. – Nie pamiętam, co się stało, ale... on odprowadzał mnie do Liścia. Potem przejęli mnie Naruto i mistrz Kakashi. Ale Tobi znów przyszedł do mnie... Shino! Ja... ja chyba się w nim zakochałam!

Aburame mocno wtulił w siebie białooką, gdy ta zaczęła histerycznie szlochać. Chłopak był nieco skołowany,  nigdy nie przypuszczałby, że jego cicha, nieśmiała koleżanka z drużyny znajdzie sobie taki obiekt westchnień, jak groźny przestępca klasy S, na dodatek pochodzący ze sławetnej już organizacji Brzask.

- Hinatka... jesteś tego pewna? – zapytał ją ostrożnie.

- Nie – odszepnęła, powoli się uspokajając. – Ale... on... on był inny niż wszyscy.

Aburame westchnął tylko ciężko i zerknął na zapłakaną twarz przyjaciółki.

- Obiecuję, że ci pomogę, Hinata – przysiągł. – Choćby nie wiem co.

 

~ * ~

 

Ściany siedziby Brzasku zadrżały niebezpiecznie, a na korytarzu rozległ się krzyk wściekłości.

- Gdzie on jest?!

Kilkoro z członków organizacji wyszło niepewnie na korytarz, rozglądając się wokoło z zainteresowaniem. Krzyk Dealupus, która najprawdopodobniej siedziała w gabinecie Lidera, zaszokował wszystkich – dziewczyna niemal nigdy nie krzyczała, rzadko bywała zła i praktycznie nigdy nie działała pod wpływem wściekłości. Teraz jednak jej krzyk, pełen grozy i złości, rozlegał się po siedzibie, mrożąc krew w żyłach tym, którzy go usłyszeli.

- Katuś...? – szepnął cicho Hidan.

 - Miał wracać natychmiast!

Sasori zerknął na sufit, z którego zaczął się sypać biały pył.

- Co za chakra... – szepnął Itachi.

- Musi być nieźle rozeźlona – dodał Kisame.

- Coś się stało – zauważył ponuro Kakuzu.

- Nie tłumacz się! – usłyszeli krzyk dziewczyny. – Mają tu zostać! Wszyscy!

Drzwi do gabinetu Lidera otworzyły się i na korytarz wypadła dziewczyna. Rzuciwszy ponure spojrzenie ku członkom Brzasku, zarzuciła kaptur na głowę, ukrywając w ten sposób blask granatowych tęczówek. Trzasnąwszy drzwiami gabinetu Peina, skierowała się do wyjścia. Za jej postacią ciągnęła się chmurka złowieszczego chaosu.

 

~ * ~

 

Tobirama uniósł powoli głowę i rozejrzał się dookoła. Znajdował się w ciemnym pomieszczeniu, z wysoko wyciągniętymi w górę rękoma. Nadgarstki skute były łańcuchem, który przyczepiony był do sufitu tak, że nawet, wedle mniemania Tobiego, Kisame nie dałby rady go wyrwać. Brunet pociągnął nosem i dokładniej przyjrzał się otaczającym go szczegółom.

Cela, bo niepodważalnie pomieszczenie, gdzie się znajdował, było celą, była mała i wilgotna. Po chropowatych ścianach spływały krople brudnawej i śmierdzącej wody, tworząc na podmiękłym podłożu nieprzyjemne kałuże. Kupka wilgotnego siana w kącie zaczęła już dawno gnić, potęgując przykry zapach. Uchiha zerknął z dziwną niechęcią na gryzące się pod ścianą brudne, chude szczury. Zwierzęta, widząc, że brunet obudził się i być może nawet im zagraża, uciekły pomiędzy mocnymi, żelaznymi kratami z piskiem przebiegając po mokrej posadzce korytarza.

Uchiha westchnął głęboko i spuścił nieco głowę. Był pewien, że łańcuch nie tyle, co krępuje jego ruchy, o ile wysysa z niego nadmiar niebezpiecznej dla więżących go chakry. Tobirama zacisnął palce, rozprostowując tym samym zastałe kości. Ręce przebiegł nieprzyjemny dreszcz, mrowienie komórek, z których odpłynęła bogata w zbawczy tlen krew. Uchiha skrzywił się pod wpływem nieprzyjemnych impulsów, ale zaraz, poruszywszy się jeszcze trochę, uspokoił zastałe mięśnie i znów odetchnął głęboko, z nieprzychylną miną wciągając w płuca zatęchłe powietrze.

- No i proszę, w końcu się obudziliśmy – usłyszał.

- A, dzień dobry – odpowiedział z uśmiechem. – Miło mi poznać...

- Morino – odpowiedział mu mężczyzna. – Ibiki Morino.

 - No właśnie – rzucił brunet z uśmiechem. – Dzień dobry, panie Morino.

Uchiha posłał promienny uśmiech ku przyszłemu oprawcy, na co ten nie zareagował żadnym widocznym ruchem. Czarny, długi płaszcz narzucony na ramiona sprawiał, że Morino wydawał być się niemało ponury. Definicji ten jakby dopełniała granatowa chusta na głowie i chłodny, nieprzenikniony wzrok.

 -Być może dobry – rzucił niedbale Ibiki. – Tego się jeszcze dowiemy.

- O, czyli jednak będzie jakiś quiz – zauważył Uchiha z dziwnym zadowoleniem. – Zawsze lubiłem quizy. Są takie zabawne.

Morino otworzył drzwi celi i zamknął je zaraz za sobą, a pstryknąwszy palcami, przywołał do siebie kilku innych ninja.

- Mam nadzieję, że obaj będziemy się bawić przy tym przednio – zauważył.

Tobi uśmiechnął się lekko, ale nie zdążył odpowiedzieć nic konkretnego, gdy w jego brzuch uderzyła pięść Morino.

- Nie szczerz się tak do mnie, szczeniaku – warknął.

- Gdybyś wiedział, kim jestem – zaczął sykliwym głosem Tobirama – nie nazwałbyś mnie szczeniakiem.

Ibiki złapał bruneta za szyję i gwałtownie ściągnął go na ziemię. Tobirama poczuł szarpnięcie w rękach, mocny ból stawów i ciężko upadł na wilgotną posadzkę. Dwóch, czy trzech ninja podniosło go i wraz z krępującym go łańcuchem przeniosło przez korytarz do zapewne specjalnie przygotowanej dla bruneta sali. Usadziwszy go na wmurowanym w posadzkę krześle, przywiązali mocno.

-No, to teraz zaczniemy quiz – zauważył Morino, siadając naprzeciw bruneta. – Może najpierw podasz nam swoje imię.

- Tobirama – odpowiedział od razu chłopak, uśmiechając się nieznacznie. – Ale możesz mi mówić Tobi.

- Tobirama...? – zdziwił się Ibiki.

- Tak, Tobirama – potwierdził kruczowłosy.

- Nigdy bym nie pomyślał, że to imię tak się splami w postaci twojej osoby – zauważył autentycznie zainteresowany Ibiki.

- O, to nie wszystko – zauważył z entuzjazmem Tobi. – Ale o resztę zdecydowanie będziesz musiał się postarać.

Morino uniósł hardo głowę.

- To się jeszcze okaże – zauważył.

Ale potem mimo ciosów, bólu i setek pytań, z ust Uchihy nie padło ani jedno, znaczące słowo.

 

~ * ~

 

Ciche łkanie, rozchodzące się po niedużym pokoju, przerywane było raz po raz, by i tak po nieznacznie krótkiej przerwie rozpocząć się na nowo. Wtulona w poduszkę Hinata nie potrafiła zrobić nic ponad wylewanie łez za swoim kochankiem. Tak bardzo chciałaby, aby Tobi znów był wolny, by nawet był od niej daleko, ale żeby był wolny i niczym niezagrożony.

Podejrzewała, że przesłuchiwaniem członka Brzasku zajmie się najlepszy spec od wyciągania informacji w Liściu – Ibiki Morino. Wiedziała też, że był on nie tylko doskonałym ninja, ale też był najlepszy w przesłuchaniach. Nie było osoby, która nie złamałaby się pod naporem jego wzroku, stylu bycia, a jeśli nawet ktoś zdołałby się temu oprzeć, Morino posiadał również specjalnie przystosowane do przesłuchań techniki.

- Hinata... – usłyszała.

Uniósłszy zapłakaną twarz, zauważyła siedzącego na parapecie Shino, który, ubrany w swój pełen strój ninja, wpatrywał się w nią uważnie znad swoich okularów.

- Hinata, ubierz się, wymyśliłem coś – powiadomił krótko.

Dziewczyna tylko skinęła głową i otarłszy łzy spod powiek, zeskoczyła z łóżka. Po minucie była gotowa do spotkania z Aburame. Chłopak czekał na nią na dachu jej domu, widocznie podekscytowany możliwością przekazania dziewczynie informacji.

- Twój Tobi więziony jest w tunelach ANBU – zauważył. – W ich więzieniu.

Hyuga jęknęła cicho – miejsce, przedstawione przez Shino, było jednym z najlepiej strzeżonych i najbardziej niedostępnych w całym Liściu.

- Przesłuchiwaniem zajmuje się Morino – ciągnął swoje Aburame. – Na dodatek całą tę farsę pilnuje oddział ANBU.

- Shino, co ja mam robić? – zapytała go płaczliwie.

- Nie martw się, mała – chłopak przytulił ją mocno. – Poradzimy sobie tam.

Dziewczyna tylko skinęła głową.

- Obiecałem ci, że ci pomogę i to zrobię, Hinata – szepnął jej do ucha. – Razem uratujemy tego twojego kochasia.

 

~ * ~

 

Uchiha, męczony od dobrych kilku godzin pytaniami, w końcu został z powrotem wtrącony do celi, gdy jego oprawcy zdali sobie sprawę, iż ból, powodowany mocnymi uderzeniami, nic nie daje wobec nieugiętej siły bruneta. Uchiha znów został przywiązany za ręce do sufitu, ale teraz, na dodatek, skuto jego nogi i przywiązano do nich spory i ciężki blok kamienia. Rozrywane pod wpływem ciężaru mięśnie zaczęły powoli odmawiać posłuszeństwa, zwłaszcza że chakra, która u Uchiha potrafiła wiele zaleczyć i złagodzić duży ból, wysysana była przez łańcuchy, otaczające nadgarstki.

Tobirama spuścił głowę i przymknął oczy, zmęczony zarówno ciężkim przesłuchaniem, jak i bezczynnością w celi. Zastanawiał się, jak zareaguje jego siostrzyczka, gdy dowie się, że jej ukochany braciszek znów wplątał się w jakieś bagno, z którego teraz nie bardzo potrafi się sam wydostać. Miał duże przeświadczenie, że mury siedziby ANBU legną w gruzach, ale co gorsze on sam oberwie taką burę, jak jeszcze nigdy w życiu. Na jego korzyść nie działało za wiele, w końcu wybrał się na samozwańczy zwiad po Liściu, czemu nie chciał się sprzeciwiać Nagato, choć rzecz jasna nie poparł tego otwarcie.

Po chwili, zdawszy sobie sprawę, o czym myślał, zaśmiał się głośno.

Spotkanie z rozwścieczoną Dealupus było dla niego gorszym doświadczeniem niż wieczne tortury w Liściu, nawet mając na względzie to, iż Kat była jego ukochaną siostrą, a ninja Liścia wrogami.

- No i z czego rżysz, popaprańcu? – usłyszał.

Uniósłszy głowę, zauważył stojącego przed celą strażnika, który morderczym wzrokiem wpatrywał się w nadal chichoczącego po wariacku bruneta.

- Zdałem sobie sprawę, że pewnie dostanę od siostrzyczki, kiedy już wrócę do domu – odparł radośnie chłopak.

- To ci powiem, że nie dostaniesz – warknął wartownik. – Nie wyjdziesz stąd już nigdy, szczylu.

Brunet tylko zachichotał w odpowiedzi i spuścił ponownie głowę, nie chcąc swoim radosnym wyrazem twarzy jeszcze bardziej zdenerwować strażnika, który i tak zapewne cierpiał na rozstrojenie żołądka.

Nagle do jego uszu doszedł cichy jęk i trzask. Brunet uniósł głowę do góry, ale wartownika już nie było. Zmrużywszy oczy, zaczął się zastanawiać, odkąd to jego siostrzyczka stała się taka delikatna w momentach nagłej złości i zagrożenia dla swojego braciszka.

- Tobi... – usłyszał.

- Hinatka? – szepnął zaszokowany.

Przed celą pojawiła się Hyuga, zmęczona i zasapana, ale uśmiechająca się i widocznie z siebie zadowolona.

- Hinatka, co ty tu robisz? – zapytał zdenerwowany. – Nie powinno cię tu być. Idź już, ktoś cię zobaczy.

- Przyszliśmy po ciebie – odparła.

- My? – zdziwił się.

Obok Hinaty stanął Aburame, który, rzuciwszy tylko krótkie spojrzenie na bruneta, zajął się wraz ze swoimi owadzimi przyjaciółmi sforsowaniem krat.

- Hinata, zabieraj się stąd! – warknął poważnym tonem Tobi. – Nie martw się o mnie, już ktoś idzie, żeby mnie stąd zabrać.

- My jesteśmy, Tobi – odparła.

- Hinata! – warknął brunet. – Posłuchaj mnie choć raz, kobieto!

- Nie! – odparła. – Tobi... ja... ja cię kocham.

Uchiha zamarł nagle, czarnymi, rozszerzonymi z zaskoczenia oczyma, wpatrując się w dziewczynę. Po chwili jednak jego oczy przymknęły się z dziwnego zadowolenia, a na ustach pojawił się nikły uśmiech.

- Gotowe – rzucił Aburame, a kraty jak na rozkaz opadły z cichym brzdękiem.

Hinata doskoczyła do Uchihy i razem z Shino zdjęła z jego rąk i nóg kajdany. Brunet potarł skórę i przeciągnął się mocno. Po chwili złapał Hyugę w pół i mimo jej pisku, okręcił wokół siebie.

- Hinatka – szepnął, mocno wtulając się w jej ciało.

- Nie czas na to – skarcił ich Aburame. – Musimy stąd wyjść. Szybko.

Tobi skinął tylko głową i złapał dziewczynę za rękę, pociągając za sobą.

- Jak tu weszliście? – zapytał.

- Pokazaliśmy lewe papiery od Cienia – przyznał cicho Aburame. – Przepuścili nas na pierwsze piętro, tutaj, na czwarte, dostaliśmy się sami. Musieliśmy pokonać kilku strażników, ale daliśmy radę.

- Widzieli was? – zapytał zdenerwowany Uchiha.

- Nie – odparł Shino. – Nie widzieli.

Tobirama tylko w odpowiedzi skinął głową i pociągnął za sobą Hinatę, która mocno zaciskała palce na dłoni Uchihy. Chłopak nagle zatrzymał się i spojrzał na sufit, z którego zaczął się sypać biały pył.

- Trzęsienie ziemi? – zdziwił się Aburame.

- Nie – zaprzeczył Tobi. – Siostrzyczka po mnie przyszła.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz