Hinata zerknęła za siebie i
nieomal zamarła. Przez ulicę w akompaniamencie wrzasków tłumu przechodziła
właśnie drużyna Hatake wraz z Saiem i Yamato. Na ramieniu Kakashi miał
przewieszonego dopiero co pokonanego, związanego członka Brzasku.
- Tobi – szepnęła błagalnie
Hinata.
Stojąca obok niej Sakura
spojrzała na nią zaszokowana, podobnie zresztą, jak i Shino, który
dowiedziawszy się o problemach przyjaciółki z drużyny, znalazł się niemal
natychmiast przy niej. Aburame zmrużył tylko niezauważalnie brwi i przyciągnął
do siebie Hyugę, która z ufnością wtuliła się w ramię kolegi, znad niego
obserwując idących ulicą zwycięzców pojedynku.
- Tobi – jęknęła.
- Hinata, chodź stąd – szepnął
Aburame.
Hyuga dała się posłusznie
wyciągnąć z tłumu ludzi i podążyła za Shino. Aburame w końcu usadził białooką
na parkowej ławeczce i sam usiadł obok.
- Hinata, o co chodzi? – zapytał
poważnie. – Skąd znasz tamtego faceta?
- To Tobi – szepnęła.
- Jaki Tobi? – nieomal jęknął
Aburame. – Hinatka...
- Ja... walczyłam z nim na
ostatniej misji – zaczęła. – Nie pamiętam, co się stało, ale... on odprowadzał
mnie do Liścia. Potem przejęli mnie Naruto i mistrz Kakashi. Ale Tobi znów
przyszedł do mnie... Shino! Ja... ja chyba się w nim zakochałam!
Aburame mocno wtulił w siebie
białooką, gdy ta zaczęła histerycznie szlochać. Chłopak był nieco
skołowany, nigdy nie przypuszczałby, że
jego cicha, nieśmiała koleżanka z drużyny znajdzie sobie taki obiekt
westchnień, jak groźny przestępca klasy S, na dodatek pochodzący ze sławetnej
już organizacji Brzask.
- Hinatka... jesteś tego pewna?
– zapytał ją ostrożnie.
- Nie – odszepnęła, powoli się
uspokajając. – Ale... on... on był inny niż wszyscy.
Aburame westchnął tylko ciężko i
zerknął na zapłakaną twarz przyjaciółki.
- Obiecuję, że ci pomogę, Hinata
– przysiągł. – Choćby nie wiem co.
~ * ~
Ściany siedziby Brzasku zadrżały
niebezpiecznie, a na korytarzu rozległ się krzyk wściekłości.
- Gdzie on jest?!
Kilkoro z członków organizacji wyszło
niepewnie na korytarz, rozglądając się wokoło z zainteresowaniem. Krzyk
Dealupus, która najprawdopodobniej siedziała w gabinecie Lidera, zaszokował
wszystkich – dziewczyna niemal nigdy nie krzyczała, rzadko bywała zła i
praktycznie nigdy nie działała pod wpływem wściekłości. Teraz jednak jej krzyk,
pełen grozy i złości, rozlegał się po siedzibie, mrożąc krew w żyłach tym,
którzy go usłyszeli.
- Katuś...? – szepnął cicho
Hidan.
- Miał wracać natychmiast!
Sasori zerknął na sufit, z
którego zaczął się sypać biały pył.
- Co za chakra... – szepnął
Itachi.
- Musi być nieźle rozeźlona –
dodał Kisame.
- Coś się stało – zauważył
ponuro Kakuzu.
- Nie tłumacz się! – usłyszeli
krzyk dziewczyny. – Mają tu zostać! Wszyscy!
Drzwi do gabinetu Lidera
otworzyły się i na korytarz wypadła dziewczyna. Rzuciwszy ponure spojrzenie ku
członkom Brzasku, zarzuciła kaptur na głowę, ukrywając w ten sposób blask
granatowych tęczówek. Trzasnąwszy drzwiami gabinetu Peina, skierowała się do
wyjścia. Za jej postacią ciągnęła się chmurka złowieszczego chaosu.
~ * ~
Tobirama uniósł powoli głowę i
rozejrzał się dookoła. Znajdował się w ciemnym pomieszczeniu, z wysoko
wyciągniętymi w górę rękoma. Nadgarstki skute były łańcuchem, który
przyczepiony był do sufitu tak, że nawet, wedle mniemania Tobiego, Kisame nie
dałby rady go wyrwać. Brunet pociągnął nosem i dokładniej przyjrzał się
otaczającym go szczegółom.
Cela, bo niepodważalnie
pomieszczenie, gdzie się znajdował, było celą, była mała i wilgotna. Po
chropowatych ścianach spływały krople brudnawej i śmierdzącej wody, tworząc na
podmiękłym podłożu nieprzyjemne kałuże. Kupka wilgotnego siana w kącie zaczęła
już dawno gnić, potęgując przykry zapach. Uchiha zerknął z dziwną niechęcią na
gryzące się pod ścianą brudne, chude szczury. Zwierzęta, widząc, że brunet
obudził się i być może nawet im zagraża, uciekły pomiędzy mocnymi, żelaznymi
kratami z piskiem przebiegając po mokrej posadzce korytarza.
Uchiha westchnął głęboko i
spuścił nieco głowę. Był pewien, że łańcuch nie tyle, co krępuje jego ruchy, o
ile wysysa z niego nadmiar niebezpiecznej dla więżących go chakry. Tobirama
zacisnął palce, rozprostowując tym samym zastałe kości. Ręce przebiegł
nieprzyjemny dreszcz, mrowienie komórek, z których odpłynęła bogata w zbawczy
tlen krew. Uchiha skrzywił się pod wpływem nieprzyjemnych impulsów, ale zaraz,
poruszywszy się jeszcze trochę, uspokoił zastałe mięśnie i znów odetchnął
głęboko, z nieprzychylną miną wciągając w płuca zatęchłe powietrze.
- No i proszę, w końcu się
obudziliśmy – usłyszał.
- A, dzień dobry – odpowiedział
z uśmiechem. – Miło mi poznać...
- Morino – odpowiedział mu
mężczyzna. – Ibiki Morino.
- No właśnie – rzucił brunet z uśmiechem. –
Dzień dobry, panie Morino.
Uchiha posłał promienny uśmiech
ku przyszłemu oprawcy, na co ten nie zareagował żadnym widocznym ruchem. Czarny,
długi płaszcz narzucony na ramiona sprawiał, że Morino wydawał być się niemało
ponury. Definicji ten jakby dopełniała granatowa chusta na głowie i chłodny,
nieprzenikniony wzrok.
-Być może dobry – rzucił niedbale Ibiki. –
Tego się jeszcze dowiemy.
- O, czyli jednak będzie jakiś
quiz – zauważył Uchiha z dziwnym zadowoleniem. – Zawsze lubiłem quizy. Są takie
zabawne.
Morino otworzył drzwi celi i
zamknął je zaraz za sobą, a pstryknąwszy palcami, przywołał do siebie kilku
innych ninja.
- Mam nadzieję, że obaj będziemy
się bawić przy tym przednio – zauważył.
Tobi uśmiechnął się lekko, ale
nie zdążył odpowiedzieć nic konkretnego, gdy w jego brzuch uderzyła pięść
Morino.
- Nie szczerz się tak do mnie,
szczeniaku – warknął.
- Gdybyś wiedział, kim jestem –
zaczął sykliwym głosem Tobirama – nie nazwałbyś mnie szczeniakiem.
Ibiki złapał bruneta za szyję i
gwałtownie ściągnął go na ziemię. Tobirama poczuł szarpnięcie w rękach, mocny
ból stawów i ciężko upadł na wilgotną posadzkę. Dwóch, czy trzech ninja
podniosło go i wraz z krępującym go łańcuchem przeniosło przez korytarz do
zapewne specjalnie przygotowanej dla bruneta sali. Usadziwszy go na wmurowanym
w posadzkę krześle, przywiązali mocno.
-No, to teraz zaczniemy quiz –
zauważył Morino, siadając naprzeciw bruneta. – Może najpierw podasz nam swoje
imię.
- Tobirama – odpowiedział od
razu chłopak, uśmiechając się nieznacznie. – Ale możesz mi mówić Tobi.
- Tobirama...? – zdziwił się
Ibiki.
- Tak, Tobirama – potwierdził
kruczowłosy.
- Nigdy bym nie pomyślał, że to
imię tak się splami w postaci twojej osoby – zauważył autentycznie
zainteresowany Ibiki.
- O, to nie wszystko – zauważył
z entuzjazmem Tobi. – Ale o resztę zdecydowanie będziesz musiał się postarać.
Morino uniósł hardo głowę.
- To się jeszcze okaże –
zauważył.
Ale potem mimo ciosów, bólu i
setek pytań, z ust Uchihy nie padło ani jedno, znaczące słowo.
~ * ~
Ciche łkanie, rozchodzące się po
niedużym pokoju, przerywane było raz po raz, by i tak po nieznacznie krótkiej
przerwie rozpocząć się na nowo. Wtulona w poduszkę Hinata nie potrafiła zrobić
nic ponad wylewanie łez za swoim kochankiem. Tak bardzo chciałaby, aby Tobi
znów był wolny, by nawet był od niej daleko, ale żeby był wolny i niczym
niezagrożony.
Podejrzewała, że przesłuchiwaniem
członka Brzasku zajmie się najlepszy spec od wyciągania informacji w Liściu –
Ibiki Morino. Wiedziała też, że był on nie tylko doskonałym ninja, ale też był
najlepszy w przesłuchaniach. Nie było osoby, która nie złamałaby się pod
naporem jego wzroku, stylu bycia, a jeśli nawet ktoś zdołałby się temu oprzeć,
Morino posiadał również specjalnie przystosowane do przesłuchań techniki.
- Hinata... – usłyszała.
Uniósłszy zapłakaną twarz,
zauważyła siedzącego na parapecie Shino, który, ubrany w swój pełen strój
ninja, wpatrywał się w nią uważnie znad swoich okularów.
- Hinata, ubierz się, wymyśliłem
coś – powiadomił krótko.
Dziewczyna tylko skinęła głową i
otarłszy łzy spod powiek, zeskoczyła z łóżka. Po minucie była gotowa do
spotkania z Aburame. Chłopak czekał na nią na dachu jej domu, widocznie
podekscytowany możliwością przekazania dziewczynie informacji.
- Twój Tobi więziony jest w
tunelach ANBU – zauważył. – W ich więzieniu.
Hyuga jęknęła cicho – miejsce,
przedstawione przez Shino, było jednym z najlepiej strzeżonych i najbardziej
niedostępnych w całym Liściu.
- Przesłuchiwaniem zajmuje się
Morino – ciągnął swoje Aburame. – Na dodatek całą tę farsę pilnuje oddział
ANBU.
- Shino, co ja mam robić? –
zapytała go płaczliwie.
- Nie martw się, mała – chłopak
przytulił ją mocno. – Poradzimy sobie tam.
Dziewczyna tylko skinęła głową.
- Obiecałem ci, że ci pomogę i
to zrobię, Hinata – szepnął jej do ucha. – Razem uratujemy tego twojego
kochasia.
~ * ~
Uchiha, męczony od dobrych kilku
godzin pytaniami, w końcu został z powrotem wtrącony do celi, gdy jego oprawcy
zdali sobie sprawę, iż ból, powodowany mocnymi uderzeniami, nic nie daje wobec
nieugiętej siły bruneta. Uchiha znów został przywiązany za ręce do sufitu, ale
teraz, na dodatek, skuto jego nogi i przywiązano do nich spory i ciężki blok
kamienia. Rozrywane pod wpływem ciężaru mięśnie zaczęły powoli odmawiać
posłuszeństwa, zwłaszcza że chakra, która u Uchiha potrafiła wiele zaleczyć i
złagodzić duży ból, wysysana była przez łańcuchy, otaczające nadgarstki.
Tobirama spuścił głowę i
przymknął oczy, zmęczony zarówno ciężkim przesłuchaniem, jak i bezczynnością w
celi. Zastanawiał się, jak zareaguje jego siostrzyczka, gdy dowie się, że jej
ukochany braciszek znów wplątał się w jakieś bagno, z którego teraz nie bardzo
potrafi się sam wydostać. Miał duże przeświadczenie, że mury siedziby ANBU
legną w gruzach, ale co gorsze on sam oberwie taką burę, jak jeszcze nigdy w
życiu. Na jego korzyść nie działało za wiele, w końcu wybrał się na samozwańczy
zwiad po Liściu, czemu nie chciał się sprzeciwiać Nagato, choć rzecz jasna nie
poparł tego otwarcie.
Po chwili, zdawszy sobie sprawę,
o czym myślał, zaśmiał się głośno.
Spotkanie z rozwścieczoną
Dealupus było dla niego gorszym doświadczeniem niż wieczne tortury w Liściu,
nawet mając na względzie to, iż Kat była jego ukochaną siostrą, a ninja Liścia
wrogami.
- No i z czego rżysz,
popaprańcu? – usłyszał.
Uniósłszy głowę, zauważył
stojącego przed celą strażnika, który morderczym wzrokiem wpatrywał się w nadal
chichoczącego po wariacku bruneta.
- Zdałem sobie sprawę, że pewnie
dostanę od siostrzyczki, kiedy już wrócę do domu – odparł radośnie chłopak.
- To ci powiem, że nie dostaniesz
– warknął wartownik. – Nie wyjdziesz stąd już nigdy, szczylu.
Brunet tylko zachichotał w
odpowiedzi i spuścił ponownie głowę, nie chcąc swoim radosnym wyrazem twarzy
jeszcze bardziej zdenerwować strażnika, który i tak zapewne cierpiał na
rozstrojenie żołądka.
Nagle do jego uszu doszedł cichy
jęk i trzask. Brunet uniósł głowę do góry, ale wartownika już nie było.
Zmrużywszy oczy, zaczął się zastanawiać, odkąd to jego siostrzyczka stała się
taka delikatna w momentach nagłej złości i zagrożenia dla swojego braciszka.
- Tobi... – usłyszał.
- Hinatka? – szepnął
zaszokowany.
Przed celą pojawiła się Hyuga,
zmęczona i zasapana, ale uśmiechająca się i widocznie z siebie zadowolona.
- Hinatka, co ty tu robisz? –
zapytał zdenerwowany. – Nie powinno cię tu być. Idź już, ktoś cię zobaczy.
- Przyszliśmy po ciebie –
odparła.
- My? – zdziwił się.
Obok Hinaty stanął Aburame,
który, rzuciwszy tylko krótkie spojrzenie na bruneta, zajął się wraz ze swoimi
owadzimi przyjaciółmi sforsowaniem krat.
- Hinata, zabieraj się stąd! –
warknął poważnym tonem Tobi. – Nie martw się o mnie, już ktoś idzie, żeby mnie
stąd zabrać.
- My jesteśmy, Tobi – odparła.
- Hinata! – warknął brunet. –
Posłuchaj mnie choć raz, kobieto!
- Nie! – odparła. – Tobi...
ja... ja cię kocham.
Uchiha zamarł nagle, czarnymi,
rozszerzonymi z zaskoczenia oczyma, wpatrując się w dziewczynę. Po chwili
jednak jego oczy przymknęły się z dziwnego zadowolenia, a na ustach pojawił się
nikły uśmiech.
- Gotowe – rzucił Aburame, a
kraty jak na rozkaz opadły z cichym brzdękiem.
Hinata doskoczyła do Uchihy i
razem z Shino zdjęła z jego rąk i nóg kajdany. Brunet potarł skórę i
przeciągnął się mocno. Po chwili złapał Hyugę w pół i mimo jej pisku, okręcił
wokół siebie.
- Hinatka – szepnął, mocno
wtulając się w jej ciało.
- Nie czas na to – skarcił ich
Aburame. – Musimy stąd wyjść. Szybko.
Tobi skinął tylko głową i złapał
dziewczynę za rękę, pociągając za sobą.
- Jak tu weszliście? – zapytał.
- Pokazaliśmy lewe papiery od Cienia
– przyznał cicho Aburame. – Przepuścili nas na pierwsze piętro, tutaj, na
czwarte, dostaliśmy się sami. Musieliśmy pokonać kilku strażników, ale daliśmy
radę.
- Widzieli was? – zapytał
zdenerwowany Uchiha.
- Nie – odparł Shino. – Nie
widzieli.
Tobirama tylko w odpowiedzi
skinął głową i pociągnął za sobą Hinatę, która mocno zaciskała palce na dłoni
Uchihy. Chłopak nagle zatrzymał się i spojrzał na sufit, z którego zaczął się
sypać biały pył.
- Trzęsienie ziemi? – zdziwił
się Aburame.
- Nie – zaprzeczył Tobi. – Siostrzyczka po mnie przyszła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz