3

 


Czwórka ninja z Liścia poruszała się szybko, aż biegnący przed nimi pies zatrzymał się i uniósł swój łeb ku górze, węsząc w powietrzu.

- Pakkun? – Hatake stanął przy swoim pupilu.

- Są niedaleko – potwierdził pies. – Jest ich czwórka. Kobieta jest wśród nich, Kakashi. Czy to nie za dużo na nas teraz?

Kakashi nie odpowiedział od razu. Wątpił, by jego drużyna dała sobie radę z walką z czwórką członków Brzasku, ale jednocześnie to, że ta potężna kobieta z tej organizacji jest tak blisko, dawało wiele możliwości.

- Będziemy ich tylko obserwować – zapewnił Kakashi. – Wracaj, Pakkun.

Pies skinął łbem i zniknął w kłębie szarego dymu. Hatake podniósł się i zerknął na swoich podopiecznych. Cała trójka wyglądała na gotowych i skupionych. Kakashi nie wykluczał możliwości starcia z Brzaskiem, ale wolał uniknąć takiej sytuacji. Jeden członek tej przestępczej organizacji był wyjątkowo niebezpieczny, a oni mieli przed sobą całą czwórkę! Jakby tego było mało, Szarooka była wśród nich.

- Mistrzu Kakashi? – Neji zerknął na Hatake z uwagą.

- Będę teraz bardzo liczył na ciebie i na Hinatę – przyznał szarowłosy. – Z byakuganem dacie radę ich cały czas mieć na oku. Uważajcie. Chcę ich obserwować, ale potrzebuję zachować dystans.

Neji skinął głową i razem z Hinatą uaktywnił swoją wzrokową linię krwi. Szybko zamarł i syknął – podobnie przerażona była Hinata. Hatake nawet nie musiał pytać, co się stało. Odetchnął, wyprostował się i odwrócił.

- Dzień dobry, Kakashi. – Kat uśmiechnęła się czule do niego. – Czym zawdzięczamy sobie dzisiaj to spotkanie?

Kakashi nie odpowiedział, ale wszystkie jego mięśnie były napięte. Brzask był nieobliczalny i nawet to, że z każdego pojedynku ninja Liścia wychodzili cało, nawet jeśli pokonani, nic nie zmieniało. Hatake obejrzał się w prawo, gdzie stał białowłosy kosiarz i w lewo, gdzie znajdował się zamaskowany ninja z Wodospadu.

- Słyszeliśmy, że nasz szukacie. – Dealupus rozłożyła swoje ręce na boki. – Czyż nie, Kakashi?

- Czekaliście na nas – mruknął cicho ninja.

- Brzask jest o wiele lepiej poinformowany, niż byś myślał, Kakashi – wyznała kobieta. – No dobrze. Jak zatem chcecie to rozegrać?

Pod opaską Kakashiego zawirował sharingan. Dealupus zaśmiała się tylko na to i pokiwała głową.

- Możemy i w ten sposób – przyznała.

Gdy ruszyła do ataku, Hatake w ostatniej chwili zablokował jej cios. Dla Hinaty, Nejiego i Saia kobieta w jednej chwili była kilka metrów od nich, a w drugiej stała przed Kakashim, wyprowadzając silny cios. Kopiujący Ninja z Liścia zablokował uderzenie własnymi ramionami, raz był jednak bardzo silny. Wokoło rozległ się cichy, demoniczny śmiech, a powietrze zawirowało, mieszając się z maleńkimi, granatowymi drobinami.

- Mistrzu Kakashi! – Neji ruszył ku walczącej dwójce.

- Tutaj masz swojego przeciwnika – mruknął ponuro Kakuzu.

Ręka ninja z Wodospadu wystrzeliła ku Nejiemu, a młody Hyuga usunął się z miejsca, by uniknąć ciosu. Sai również oddzielił się od grupy, gdy zaatakował go Hidan, wywijając w powietrzu swoją kosą z niemałą zawziętością. Gdy Hinata chciała również ruszyć do walki, przed jej stopami wbiło się kilka kunai.

- Lepiej nie przeszkadzać siostrzyczce – zauważył radosnym głosem Tobi, w jednej ręce podrzucając ostrze. – Pan Kakuzu i pan Hidan również tego nie lubią.

Hinata skrzywiła się, słysząc dziwnie dziecięcy i uroczo naiwny w swoim brzmieniu głos, ale rozpoczęła walkę z Tobiramą. Kątem oka obserwowała poczynania reszty, ale nie było to łatwe – zamaskowany członek Brzasku był szybki i unikanie jego ciosów nie było łatwe.

Kilkanaście metrów dalej Neji miał podobny problem. Kakuzu był nachalny, atakował ciągle, a ciosy były wyjątkowo silne. Białe oczy klanu Hyuga nie były wyjątkowo pomocne – skóra wojownika z Wodospadu była pokryta żywiołem ziemi, który znacząco utrudniał uderzanie w punkty chakry.

Z kolei Hidan i Sai znaczenie oddalili się od swoich przeciwników. Kosiarz dobrze radził sobie z przywoływanymi przez ninja zwierzętami z tuszu i papieru, chociaż z uwagi na dystans nie potrafił sięgnąć Saia. Bawił się jednak doskonale, nie hamował się zatem ani z ciosami, ani z radosnym śmiechem.

Hinata zebrała chakrę w ręce i uderzyła, a powietrze roziskrzyło się od nadmiaru niebieskiej siły. Hyuga zauważyła, że czasami ruchy zamaskowanego są powolne i silne, a czasami mężczyzna atakował ją z nadzwyczajną szybkością. Dopiero po chwili zauważyła, że wtedy, gdy niemal go trafia, gdy w ostatniej chwili blokuje cios, skupia się nie na niej i na walce, ale na swoich walczących w oddali towarzyszach.

To nieco ugodziło Hinatę. Mogła nie być tak silna, jak Sakura lub Ino, ale została wybrana do tej misji i sądziła, że jest w stanie utrzymać się w walce tak długo, aż dołączą do niej pozostali towarzysze. Kobieta zacisnęła zęby i jeszcze raz uderzyła, tym razem starając się zrobić to szybciej i silniej.

- Och! – Tobi uchylił się nieporadnie w ostatniej chwili, komicznie machając wokoło rękoma. – Tobi mało co nie został znieżywiony!

Hinata prychnęła tylko krótko i znów zaatakowała. Zamaskowany mężczyzna nie rozglądał się już za towarzyszami – byli zbyt daleko, a jego walka ewidentnie zaostrzyła się, co zmuszało go do skupienia.

Gdy Hinata zaatakowała go ponownie, złapał ją za dłoń, skierował jej cios w pustkę, a gdy mijała go, zaskoczona jego szybkością i zwinnością, Tobi objął ją wpół, skutecznie unieruchamiając przy sobie.

- Musisz przestać na chwilę tak skakać. – Hinata usłyszała piękny, przyjemnie niski i melodyjny głos. – Jak będziesz biegać wokoło mnie, nie będę wiedział, gdzie jest siostrzyczka.

Hinata zerknęła na zamaskowanego. Głos ewidentnie należał do niego, chociaż to męskie brzmienie było tak diametralnie różne od dziecinnego, naiwnego tonu, który wcześniej słyszała. Z kolei sam Tobi mocno przytrzymywał przy sobie Hyugę, patrząc jednak gdzieś daleko, poza tym, co mogła zobaczyć aktualnie młoda Hinatka.

- Nie szarp się – uprzedził ją, gdy spróbowała się wyswobodzić z jego uścisku. – Nie szarp. Oj! – Ton głosu mężczyzny znów stał się uroczy i dziecinny. – Tobi nic nie zrobił złego, dlaczego się tak szarpiesz? Przecież ty…

Tobi urwał, gdy Hinata uderzyła go mocno kolanem w krocze. Mężczyzna momentalnie poluźnił uścisk i z sykiem zgiął się w pół. Hinata odskoczyła i zebrawszy chakrę w dłoni, uderzyła, celując prosto w punkty witalne na klatce piersiowej bruneta.

Gdy Tobi osunął się na kolana, ręka Hinaty właśnie wyprowadzała cios. Raz uderzył w maskę Uchihy, a ta pękła z trzaskiem, odsłaniając twarz Tobiramy.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz