Czwórka ninja z Liścia poruszała
się szybko, aż biegnący przed nimi pies zatrzymał się i uniósł swój łeb ku
górze, węsząc w powietrzu.
- Pakkun? – Hatake stanął przy
swoim pupilu.
- Są niedaleko – potwierdził
pies. – Jest ich czwórka. Kobieta jest wśród nich, Kakashi. Czy to nie za dużo
na nas teraz?
Kakashi nie odpowiedział od
razu. Wątpił, by jego drużyna dała sobie radę z walką z czwórką członków
Brzasku, ale jednocześnie to, że ta potężna kobieta z tej organizacji jest tak
blisko, dawało wiele możliwości.
- Będziemy ich tylko obserwować
– zapewnił Kakashi. – Wracaj, Pakkun.
Pies skinął łbem i zniknął w
kłębie szarego dymu. Hatake podniósł się i zerknął na swoich podopiecznych.
Cała trójka wyglądała na gotowych i skupionych. Kakashi nie wykluczał
możliwości starcia z Brzaskiem, ale wolał uniknąć takiej sytuacji. Jeden
członek tej przestępczej organizacji był wyjątkowo niebezpieczny, a oni mieli
przed sobą całą czwórkę! Jakby tego było mało, Szarooka była wśród nich.
- Mistrzu Kakashi? – Neji
zerknął na Hatake z uwagą.
- Będę teraz bardzo liczył na
ciebie i na Hinatę – przyznał szarowłosy. – Z byakuganem dacie radę ich cały
czas mieć na oku. Uważajcie. Chcę ich obserwować, ale potrzebuję zachować
dystans.
Neji skinął głową i razem z
Hinatą uaktywnił swoją wzrokową linię krwi. Szybko zamarł i syknął – podobnie
przerażona była Hinata. Hatake nawet nie musiał pytać, co się stało. Odetchnął,
wyprostował się i odwrócił.
- Dzień dobry, Kakashi. – Kat
uśmiechnęła się czule do niego. – Czym zawdzięczamy sobie dzisiaj to spotkanie?
Kakashi nie odpowiedział, ale
wszystkie jego mięśnie były napięte. Brzask był nieobliczalny i nawet to, że z
każdego pojedynku ninja Liścia wychodzili cało, nawet jeśli pokonani, nic nie
zmieniało. Hatake obejrzał się w prawo, gdzie stał białowłosy kosiarz i w lewo,
gdzie znajdował się zamaskowany ninja z Wodospadu.
- Słyszeliśmy, że nasz szukacie.
– Dealupus rozłożyła swoje ręce na boki. – Czyż nie, Kakashi?
- Czekaliście na nas – mruknął
cicho ninja.
- Brzask jest o wiele lepiej
poinformowany, niż byś myślał, Kakashi – wyznała kobieta. – No dobrze. Jak
zatem chcecie to rozegrać?
Pod opaską Kakashiego zawirował
sharingan. Dealupus zaśmiała się tylko na to i pokiwała głową.
- Możemy i w ten sposób –
przyznała.
Gdy ruszyła do ataku, Hatake w
ostatniej chwili zablokował jej cios. Dla Hinaty, Nejiego i Saia kobieta w jednej
chwili była kilka metrów od nich, a w drugiej stała przed Kakashim,
wyprowadzając silny cios. Kopiujący Ninja z Liścia zablokował uderzenie
własnymi ramionami, raz był jednak bardzo silny. Wokoło rozległ się cichy,
demoniczny śmiech, a powietrze zawirowało, mieszając się z maleńkimi,
granatowymi drobinami.
- Mistrzu Kakashi! – Neji ruszył
ku walczącej dwójce.
- Tutaj masz swojego przeciwnika
– mruknął ponuro Kakuzu.
Ręka ninja z Wodospadu
wystrzeliła ku Nejiemu, a młody Hyuga usunął się z miejsca, by uniknąć ciosu.
Sai również oddzielił się od grupy, gdy zaatakował go Hidan, wywijając w
powietrzu swoją kosą z niemałą zawziętością. Gdy Hinata chciała również ruszyć
do walki, przed jej stopami wbiło się kilka kunai.
- Lepiej nie przeszkadzać
siostrzyczce – zauważył radosnym głosem Tobi, w jednej ręce podrzucając ostrze.
– Pan Kakuzu i pan Hidan również tego nie lubią.
Hinata skrzywiła się, słysząc
dziwnie dziecięcy i uroczo naiwny w swoim brzmieniu głos, ale rozpoczęła walkę
z Tobiramą. Kątem oka obserwowała poczynania reszty, ale nie było to łatwe –
zamaskowany członek Brzasku był szybki i unikanie jego ciosów nie było łatwe.
Kilkanaście metrów dalej Neji
miał podobny problem. Kakuzu był nachalny, atakował ciągle, a ciosy były
wyjątkowo silne. Białe oczy klanu Hyuga nie były wyjątkowo pomocne – skóra
wojownika z Wodospadu była pokryta żywiołem ziemi, który znacząco utrudniał
uderzanie w punkty chakry.
Z kolei Hidan i Sai znaczenie
oddalili się od swoich przeciwników. Kosiarz dobrze radził sobie z przywoływanymi
przez ninja zwierzętami z tuszu i papieru, chociaż z uwagi na dystans nie
potrafił sięgnąć Saia. Bawił się jednak doskonale, nie hamował się zatem ani z
ciosami, ani z radosnym śmiechem.
Hinata zebrała chakrę w ręce i
uderzyła, a powietrze roziskrzyło się od nadmiaru niebieskiej siły. Hyuga
zauważyła, że czasami ruchy zamaskowanego są powolne i silne, a czasami
mężczyzna atakował ją z nadzwyczajną szybkością. Dopiero po chwili zauważyła,
że wtedy, gdy niemal go trafia, gdy w ostatniej chwili blokuje cios, skupia się
nie na niej i na walce, ale na swoich walczących w oddali towarzyszach.
To nieco ugodziło Hinatę. Mogła
nie być tak silna, jak Sakura lub Ino, ale została wybrana do tej misji i
sądziła, że jest w stanie utrzymać się w walce tak długo, aż dołączą do niej
pozostali towarzysze. Kobieta zacisnęła zęby i jeszcze raz uderzyła, tym razem
starając się zrobić to szybciej i silniej.
- Och! – Tobi uchylił się
nieporadnie w ostatniej chwili, komicznie machając wokoło rękoma. – Tobi mało
co nie został znieżywiony!
Hinata prychnęła tylko krótko i
znów zaatakowała. Zamaskowany mężczyzna nie rozglądał się już za towarzyszami –
byli zbyt daleko, a jego walka ewidentnie zaostrzyła się, co zmuszało go do
skupienia.
Gdy Hinata zaatakowała go
ponownie, złapał ją za dłoń, skierował jej cios w pustkę, a gdy mijała go,
zaskoczona jego szybkością i zwinnością, Tobi objął ją wpół, skutecznie
unieruchamiając przy sobie.
- Musisz przestać na chwilę tak
skakać. – Hinata usłyszała piękny, przyjemnie niski i melodyjny głos. – Jak
będziesz biegać wokoło mnie, nie będę wiedział, gdzie jest siostrzyczka.
Hinata zerknęła na
zamaskowanego. Głos ewidentnie należał do niego, chociaż to męskie brzmienie
było tak diametralnie różne od dziecinnego, naiwnego tonu, który wcześniej słyszała.
Z kolei sam Tobi mocno przytrzymywał przy sobie Hyugę, patrząc jednak gdzieś
daleko, poza tym, co mogła zobaczyć aktualnie młoda Hinatka.
- Nie szarp się – uprzedził ją,
gdy spróbowała się wyswobodzić z jego uścisku. – Nie szarp. Oj! – Ton głosu mężczyzny
znów stał się uroczy i dziecinny. – Tobi nic nie zrobił złego, dlaczego się tak
szarpiesz? Przecież ty…
Tobi urwał, gdy Hinata uderzyła
go mocno kolanem w krocze. Mężczyzna momentalnie poluźnił uścisk i z sykiem
zgiął się w pół. Hinata odskoczyła i zebrawszy chakrę w dłoni, uderzyła,
celując prosto w punkty witalne na klatce piersiowej bruneta.
Gdy Tobi osunął się na kolana,
ręka Hinaty właśnie wyprowadzała cios. Raz uderzył w maskę Uchihy, a ta pękła z
trzaskiem, odsłaniając twarz Tobiramy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz