4


 

Pomarańczowe fragmenty maski upadły na zieloną trawę, ale Tobi nie przejął się tym od razu.

- Kurwa mać – jęknął, zgięty w pół i trzymający ręce na swoim kroczu. – Niedobrze. Boli. Niedobrze.

Hinata zacisnęła tylko zęby i znów zaatakowała, ale Tobi od razu uniósł swoją dłoń i zablokował jej cios. Jego uścisk był pewny i Hinata czuła, że jego palce zaciskają się na jej nadgarstku tak mocno, że niemal boleśnie dla niej.

- To bolało – mruknął Tobirama, wciąż dziwnie tępo wpatrzony w trawę przed sobą.

- Miało! – syknęła, szarpiąc się z nim.

- Ach, no tak, może – mruknął, rozchylając palce. – Nie rób tak więcej.

Hinata prychnęła i odskoczyła, a po chwili zaatakowała mężczyznę ponownie. Tym razem też zablokował jej cios i nim się spostrzegła, pociągnął ją na ziemię tak, że wylądowała pod nim. Tobi przytrzymywał jej ręce po obu stronach głowy, a jego twarz zawisnęła tuż nad jej twarzą.

Hinata musiała przyznać, że nigdy w życiu nie widziała takich oczu. Na białym tle wirowały czarne znaki i gdyby nie jasny kolor, Hyuga pomyślałaby, że ma przed sobą kolejnego użytkownika sharingana. Kopiujące oczy nie były jednak nigdy białe, a te mamiły swoim pięknym, śnieżnym kolorem. Gdy mężczyzna zamrugał nimi kilka razy, biel zniknęła, zastąpiona ciepłą, błyszczącą czernią. Tęczówki oczu chłopaka były tak samo ciemne, jak źrenice i o dziwo mamiły Hyugę nie mniej, niż widok tych białych oczu i wirujących znaków.

‘Co to za oczy?’ – zapytała siebie samą. ‘Że nie można od nich odwrócić się ot, tak?’

Tobiemu z kolei równie trudno było oderwać spojrzenie od oczu Hinaty. W końcu uśmiechnął się lekko i swoim przyjemnym, melodyjnym głosem zamruczał:

- Jesteś z Hyuga, prawda?

Hinatka skinęła tylko głową, nagle czując, jak jej policzki robią się wyjątkowo czerwone.

- Jak masz na imię? – zapytał lekkim tonem Tobi.

- H-hinata… - odpowiedziała szeptem.

- Ładnie – przyznał z urzekającym uśmiechem.

Ciepło na policzkach powiększyło się i Hinata poczuła, jak jej skóra robi się nieznośnie gorąca.

 

~ * ~

 

Hatake skoczył w tył, dysząc ciężko. Jego technika Siewek została bezbłędnie sparowana przez uderzenie wiatru Dealupus, a Wodny Smok pochłonięty został przez twardą, ziemną tarczę. Z niemałym zaskoczeniem Kakashi zauważył, że część jego technik nawet nie sięga celu, rozpływając się w powietrzu i pozostawiając po sobie jedynie granatowy pył, który szybko rozwiewał się na wietrze.

- Zmęczony? – Dealupus uśmiechnęła się lekko. – Wykonanie tylu technik może naprawdę nadwyrężyć chakrę, nie zostało jej już zbyt wiele, czyż nie?

- Zostało jej wystarczająco dużo – mruknął Kakashi.

Kat przechyliła głowę na bok, gdy w oku Hatake zawirował sharingan. Kopiujące oczy zmieniły nieco swoją formę, a Kat westchnęła tylko. Znała skądś takie spojrzenie i czuła już kiedyś taką chakrę.

- Ta technika będzie cię słono kosztować, Kakashi – uprzedziła kobieta. – Czy na pewno chcesz to robić? Może nie wystarczyć ci chakry na to.

Mężczyzna podejrzewał, że dokładnie tak może być, ale wieczny sharingan już wirował w jego oku, a technika była przygotowana od pewnego czasu. Rzeczywistość wokół Dealupus zaczęła się zaginać, coś wchłaniało wszystko gdzieś, a sam Kakashi nie wiedział przecież nawet gdzie. Kat uniosła dłoń do tego niepokojącego epicentrum i zacisnęła palce, a dziwne falowanie nagle ustało.

Hatake opadł na kolana z cichym jękiem. Jego chakra wyparowała,  jemu samemu nie zostało już za wiele siły, a technika tak po prostu zniknęła pod naporem jednego gestu tajemniczej kobiety. Jak przez mgłę widział, jak Szarooka idzie ku niemu z ciepłym uśmiechem i nieco zmartwionym wzrokiem.

- Zdecydowanie to było niepotrzebne – usłyszał jej zatroskany głos.

Gdy opadł całkiem z sił, nie uderzył w ziemię, chociaż właściwie już o tym nie wiedział. Nieprzytomne ciało przytrzymały ręce Dealupus, a dziewczyna szybko uzupełniała też chakrę Kakashiego chakrą Wokamina.

‘Nie zabijesz go?’ – Wilk zaśmiał się cicho.

‘Nie muszę – wyznała, a po chwili wahania się poprawiła: – Nie mogę. Będzie mi potrzebny żywy.’

‘Będzie?’ – zdziwił się Wokamina.

Kat skinęła tylko głową i ułożyła Hatake delikatnie przy jednym z drzew. Pojedynek z Kakashim przywiódł ją niemal pod granicę Piasku, zatem jej towarzysze byli naprawdę daleko. Dealupus westchnęła, poprawiła płaszcz na ramionach i ruszyła w drogę powrotną.

 

~ * ~

 

- Nie krzycz! Nie krzycz! No proszę cię! – Tobirama Uchiha westchnął ciężko, po czym niemal szeptem dodał: - No ale czemu krzyczysz?

Hinata niewzruszona zarówno twardymi słowami chłopaka, jak i jego szeptem, nadal wołała dalej.

- Na Legiona, dlaczego? – Uchiha uniósł oczy ku górze.

Mężczyzna podrzucił Hinatę na ramieniu, a ta pisnęła od razu. Kilka sekund później zaczęła się szarpać, mocno machając nogami, przez co Tobirama koniec końców oberwał stopą Hinaty w nos. Mężczyzna zatrzymał się i jedną ręką przytrzymał nos, a drugą mocniej ścisnął nogi Hyugi.

- Za co? – wymruczał. – Przecież byłem dobrym chłopcem. Przynajmniej większość czasu.

Po chwili Uchiha ruszył dalej przed siebie, a Hinata zwiesiła się zniechęcona na jego ramieniu. Wszelkie próby wydostania się z uścisku członka Brzasku spełzały na niczym, a jej krzyki pozostawały bez odpowiedzi.

- Puść mnie – poprosiła cicho.

- Nie teraz – mruknął.

Hinata jęknęła i znów zaczęła krzyczeć. Tobi mruknął coś niezadowolony pod nosem i jego oczy zalśniły jego linią krwi. Czarne znaki zawirowały na białym tle.

Zarówno Kakuzu, jak i Hidan zakończyli już swoje pojedynki. Ninja z Liścia byli nieprzytomni, ale żywi, a obaj członkowie Brzasku wracali do ustalonego wcześniej punktu zbiórki. Tobi odetchnął, widząc, że jego siostrzyczka jest najdalej z nich wszystkich i to jej powrót zajmie najwięcej czasu.

Sprawdzanie terenu przerwała mu Hinata, której kolejne próby wyzwolenia się sprawiły, że zaczęła mocno uderzać pięściami w plecy Uchihy. Tobi zamruczał niechętnie i ściągnął dziewczynę ze swojego ramienia, stawiając ją przed sobą. Trzymał ją mocno za ramiona i zbliżył swoją twarz do jej na odległość kilku centymetrów.

- Nie krzycz – wyszeptał.

Hinata już otwierała usta, by znowu zacząć krzyczeć, ale Tobi mocno przyciągnął ją do siebie, składając na jej ustach namiętny pocałunek. Z początku zaskoczona rozszerzyła oczy, ale szybko pieszczota zaczęła jej się podobać – z cichutkim pomrukiem przymrużyła powieki i poddała się całkowicie Tobiemu.

Pocałunek nie trwał długo, ale w jego czasie zarówno Tobiemu, jak i Hinacie zaczęło robić się niepokojąco gorąco. Gdy po chwili odsunęli się od siebie, Tobirama spojrzał w oczy dziewczyny i zdał sobie sprawę, że właściwie nie może od tak się od nich odwrócić.

- Nie krzycz – powtórzył w końcu cicho.

Gdy złapał Hinatę wpół i znów przerzucił ją sobie przez ramię, nie zaprotestowała. Jej szybko bijące serduszko było słychać wyjątkowo wyraźnie.

- Puść mnie, proszę – wyszeptała po chwili Hinata.

- Nie mogę – odpowiedział jej równie cicho. – Nie teraz.

- Dlaczego?

- Widziałaś moją twarz – wyznał. – Nie po to nosiłem maskę, żeby ktoś mnie widział. Moja siostrzyczka musi coś na to poradzić.

Uchiha poczuł, jak Hinata zadrżała na jego ramieniu.

- Zabijecie mnie?

- Co? Nie! – zaprzeczył szybko. – Myślisz, że nie mamy nic innego do roboty, tylko zabijać wszystkich wokoło? Jakbyś miała być martwa, już byś zresztą nie żyła, uwierz mi.

Hinata zadrżała znowu, a Tobi parsknął tylko śmiechem.

- Nic ci nie zrobię – zapewnił ją. – Obiecuję.

Młoda Hyuga prychnęła tylko cicho, a Tobirama momentalnie zdjął dziewczynę ze swojego ramienia i postawił ją przed sobą.

- Obiecuję – powtórzył. – Brzask dotrzymuje swoich obietnic.

- Jesteście przestępcami – zauważyła niechętnie.

- Nawet my mamy swój honor – zapewnił ją. – Gdy coś obiecujemy, dotrzymujemy obietnic. Nawet jeśli to obietnica dana wrogowi. Obiecałem ci, że nic ci nie zrobię i dotrzymam swojej obietnicy.

Hinata otworzyła usta, ale szybko je zamknęła, nie bardzo wiedząc, co ma odpowiedzieć. Z oczu Tobiego, z całej jego postawy biła tak ogromna szczerość. Nie, brunet jej nie okłamywał.

Uchiha westchnął i ponownie podniósł Hyugę. Tym razem kobieta nie zaprotestowała. Tobi wyjął z kieszeni płaszcza zapasową maskę i założył ją na twarz, po czym ruszył na miejsce zbiórki.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz