- Tobi jest ranny! Tobi jest
ranny! – wołał. – Tobi krwawi! Krew! Krew!
Hyuga stanęła przed chłopakiem,
wyciągając pojednawczo ręce. Brunet niemal natychmiast wpadł na nią tak, że
razem upadli na miękką trawę.
- Tobi, błagam, nie krzycz –
poprosiła go.
- Tobi już nie będzie –
wyszeptał.
Dziewczyna odetchnęła i dopiero
teraz zdała sobie sprawę, że leży pod chłopakiem, trzymając go za ramiona.
Kruczowłosy opierał się łokciem o ziemię, jedną rękę trzymając tuż obok głowy
Huugi.
- Tobi, zejdź ze mnie –
wyszeptała cicho.
- Już, Hinatka – odpowiedział.
Zszedł z dziewczyny i usiadł
obok niej tak, że teraz przypominał Hinacie zabłąkanego psiaka. Dziewczyna
podniosła się i spojrzała uważnie na Tobi’ego.
- Pokaż tę ranę – poleciła mu.
Chłopak posłusznie podszedł do
dziewczyny i rozpiął płaszcz, ściągając go z siebie. Rana na jego ramieniu była
płytka i niegroźna, niewiele krwawiła. Hyuga opatrzyła cięcie, starając się nie
patrzeć na widoczny pod obcisłym półgolfem płaski brzuch i wyrzeźbioną jak u
atlety klatę. Tobi w tym czasie nucił pod nosem jakąś melodię, uważnie jednak
śledząc ruchy dziewczyny.
- Dziękuję, Hinatka – zaśpiewał,
gdy dziewczyna skończyła. – Hinatka jest taka kochana!
Brunet wtulił się w ciało
dziewczyny, na co ta automatycznie spięła się i mocno zaczerwieniła. Bliskość
chłopaka napawała ją dziwnym spokojem i szczęściem. Nie wiedziała dlaczego, ale
widocznie nadpobudliwy i wiecznie radosny chłopak bardzo ją pociągał. Był
taki... podobny do Naruto.
Myśl o Uzumakim sprawiła, że białooka
odsunęła się nieco od bruneta. Mimo że przy Tobim czuła się szczęśliwa, wciąż
przecież kochała Naruto. Blondyn był dla niej najważniejszą osobą życia. Tylko
że jakoś, w przeciwieństwie do Tobiego, nie zwracał na nią kompletnie uwagi.
- Hinatka – Tobi zaczął swoim
dziecięcym, nieco smutnym głosem. – Stało się coś?
- Nie, Tobi – zaprzeczyła,
uśmiechając się lekko. – Nie boli cię?
- Nie – odpowiedział radośnie,
wypinając dumnie pierś. – Tobi jest silnym i wytrzymałym chłopcem.
- Bardzo dobrym chłopcem –
potwierdziła, uśmiechając się szczerze.
Chłopak zachichotał i zarzucił
na swoje ramiona płaszcz. Nagle uniósł głowę i porozglądał się, przechylając
nieco głowę na bok.
- Ktoś tu idzie... – zauważył.
Hyuga wstała natychmiast i się porozglądała.
- Tobi, nie powinieneś tu być –
szepnęła. – Jeśli cię znajdą...
- Nie znajdą – zauważył. – Nie
martw się, Hinatka.
- Złapią cię – jęknęła, łapiąc
go za płaszcz. – Idź już.
- Ale... Hinatka – szepnął. –
Ja...
Dziewczyna pokręciła głową i
porozglądała się niespokojnie wokoło.
- Idź już – poleciła. –
Przyjdziesz do mnie wieczorem. Dobrze?
Chłopak skinął głową i przytulił
do siebie dziewczynę.
- Czekaj na mnie – szepnął
nieziemsko melodyjnym głosem. – Przyjdę.
Brunet puścił dziewczynę i po
chwili zniknął z jej oczu. Hyuga stała jak zaklęta, nie wiedząc, co ze sobą
zrobić. Głos Tobi’ego podziałał na nią paraliżująco, zniewalając swoim czystym,
męskim i melodyjnym brzmieniem. Był tak różny od dziecięcego głosiku, tak
bardzo... pociągający.
- Hinata!
Białooka otrząsnęła się, gdy
ktoś głośno zawołał jej imię. Dziewczyna odwróciła się i zauważyła Naruto,
który wraz z Shikamaru i Sakurą przechadzał się po okolicy. Białooka zadrżała,
gdy rozpoznała blondyna. Pomachawszy mu, podeszła do trójki, spuszczając nieco
wzrok ku ziemi.
- Dzień dobry, Naruto –
szepnęła. – Witaj, Shikamaru. Dzień dobry, Sakura.
Uzumaki przytulił do siebie
białooką, na co ta zaczerwieniła się mocno i niemal omdlała w ramionach
blondyna.
- Hinata! – zawołał Uzumaki. –
Nie powinnaś chodzić tak samotnie.
- Nie przesadzaj, Naruto – mruknęła
Sakura, uśmiechając się lekko. – W Liściu przecież Brzask się nie pałęta.
Uzumaki tylko prychnął i puścił
Hyugę.
- Wiem – zauważył. – Ale warto
być ostrożnym.
- Hinata jest przecież
doskonałym ninja – zaśmiała się Sakura, całując na przywitanie Hyugę w
policzek. – Da sobie radę sama. Prawda, Hinatka?
- T-tak... – szepnęła
dziewczyna.
- I widzisz – rzucił Shikamaru.
– Nie musisz chronić wszystkich naokoło. Hinata powaliłaby cię na kolana, gdyby
tylko chciała.
- Shika... – szepnęła
zawstydzona dziewczyna.
Sakura zaśmiała się i skinęła
głową, trącając Naruto w bok.
- Powaliłaby na kolana wielu
facetów – zauważyła. – Gdyby tylko chciała.
- Sakura... – jęknęła białooka.
- To nie tak.
- A jak? – zapytała zainteresowana
Sakura.
- Ja... – zaczęła skrępowana. - Chyba...
muszę już iść!
Dziewczyna odwróciła się nagle i
pomstując w myślach, zarówno na Narę, jak i różowowłosą, skierowała się w
stronę polany. Uzumaki powiódł za nią wzrokiem, mrugając oczyma w dziwny sposób.
- Naruto – zaczął Sasuke. - A ty
nie mówiłeś coś o tym, że Hinata nie powinna chodzić sama?
- Co? A tak... – szepnął. – Oj!
Hinata! Poczekaj!
Blondyn szybko dobiegł do
dziewczyny i uśmiechnął się do niej promiennie.
- Odprowadzę cię – zaproponował.
-Nie trzeba, Naruto – szepnęła
cicho.
- Drobnostka! – zawołał.
Dziewczyna zaczerwieniła się
tylko lekko i skinęła głową, czując jak palący od środka żal powoli obejmuje
jej ciało.
- Jak się czujesz, Hinatka? –
zapytał ją Uzumaki.
- Dobrze – szepnęła.
- Cieszę się – przyznał. –
Myślałem, że po tych... ostatnich zdarzeniach będziesz wolała siedzieć w domu i
odpoczywać.
- Chciałam zaczerpnąć świeżego
powietrza – przyznała. – Nie lubię siedzieć samotnie w domu.
- Myślałem, że wolisz być z
rodziną – zauważył blondyn.
- Nie, chyba nie bardzo –
szepnęła.
Naruto spojrzał uważnie na
dziewczynę, ale ta nie wyglądała na chętną do jakichkolwiek głębszych
wyjaśnień.
- Usiądziemy? – zaproponował po
chwili Uzumaki, wskakując na niedużą ławeczkę, otoczoną krzewami dzikich róż.
Hinata skinęła tylko głową i
razem z blondynem przycupnęła na siedzisku. Nad ich głowami latały rozćwierkane
ptaki, a lekki wiatr poruszał koronami drzew, nadając okolicy miłą atmosferę.
Hinata bawiła się swoimi palcami, nawet nie unosząc wzroku na twarz Naruto.
Uzumaki natomiast wpatrywał się w dziewczynę z dziwnym uporem, dokładnie
analizując jej rysy twarzy. Gdy białooka w końcu zauważyła, że blondyn wpatruje
się w nią bez ustanku, zaczerwieniła się mocno i odwróciła głowę.
- Czemu mi się przyglądasz? –
zapytała cicho.
- Jesteś naprawdę ładna... –
szepnął.
Hinata poczerwieniała ze wstydu,
słysząc takie słowa z ust blondyna. Chłopak dopiero po chwili zdał sobie
sprawę, co właściwie powiedział, więc również zarumienił się lekko, speszonym
wzrokiem prześlizgując się po okolicznych drzewach.
Gdyby nie był tak bardzo
zaaferowany swoimi uczuciami, zapewne zauważyłby, że między drzewami stoi
wątpliwej jakości zaufania osoba w ciemnym płaszczu.
- Hinata, ja... – zaczął cicho
blondyn. - Nie zrozum mnie źle, ja... nie chciałem powiedzieć czegoś złego.
- To było bardzo miłe, Naruto –
szepnęła. – Dziękuję.
Chłopak uśmiechnął się lekko i
delikatnie ujął rękę dziewczyny, na co ta zadrżała lekko, unosząc wzrok i
wlepiając białe oczy w niebieskie tęczówki Naruto.
- Hinata, ja... – wyszeptał. - Chyba
bardzo mi na tobie zależy, Hinata. Bardziej niż na Sakurze. Bardziej niż na
jakiejkolwiek dziewczynie na świecie.
Białooka otworzyła nieco usta,
ale nie potrafiła odpowiedzieć na słowa chłopaka. Blondyn tylko uśmiechnął się
nikle i zbliżył do dziewczyny. Nim Hyuuga się obejrzała, usta Uzumaki’ego
delikatnie musnęły jej wargi. Nie minęła kolejna chwila, gdy ktoś nagle
szarpnął za ramię Naruto...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz